Po pierwszych próbach obiektywu Jupiter-12 z body Leica Standard i bez dodatkowego wizjera dedykowanego do tej ogniskowej, musiałem spróbować jednak tego samego, ale z celownikiem Voigtlander Kontur . Konstrukcja aparatu Leica Standard , nie pozwala na dołożenie w sanki (cold shoe) akcesorium, które nie było specjalnie do niego zaprojektowane, więc sprawdzałem, gdzie mogę zamocować ten wizjer i w końcu, okazało się, że pasuje do Zorki-4 - tam nie opiera się o pokrętło mechanizmu zmiany czasów migawki, ani o nic innego. Cóż to jest za celownik, ten Kontur ? To dość nietypowa konstrukcja i w związku z tym tania i np. dla mnie, bardzo wygodna w użyciu. Celownik jest (uwaga!!!) nieprzezierny, więc nie widać przezeń fotografowanego kadru! W wizjerze widać czarne tło i prześwitujące (podświetlone) ramki - linia ciągła, to granice kadru dla nieskończoności, a linia przerywana, to granice kadru przy fotografowaniu z bliska z odległości 1 m. Po założeniu akcesorium w uchwycie (cold shoe) celu
Od mojej córki i zięcia, dostałem prezent - mały, prosty aparacik Agfa Synchro Box , na błonę zwojową typu 120 , robiący 8 zdjęć w formacie 6x9 . Aparaty tego typu były produkowane w latach 1949-1957 i były kontynuacją przedwojennej serii aparatów Agfa Box z dodaniem synchronizacji ze spaleniowymi lampami błyskowymi - na górnej części obudowy aparatu, są widoczne dwa punkty kontaktowe. Aparat miał sprawny mechanizm migawki, jednak wieloletnie przechowywanie w niesprzyjających warunkach pozostawiło na nim swoje ślady - zamglenie szkieł i rdza wewnątrz puszki. Mimo tego postanowiłem natychmiast załadować do niego film i wypróbować aparat w plenerze. Gnany ciekawością, nie spodziewając się rewelacyjnych efektów. Aparat jest bardzo prostą, prostopadłościenną skrzynką z zewnętrzną osłoną obiektywu, prymitywnym mechanizmem migawki (czas otwarcia około 1/30 s i B ) dwiema wartościami przysłony 11 i 16 oraz filtrem żółtym i dwoma lustrzanymi (brillant) celownikami do formatów pionowego