Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2024

Na zamówienie

Nie jestem zawodowym fotografem, więc nie podejmuję się zadań komercyjnych, ani nie robię sesji okolicznościowych z okazji rodzinnych, reklamowych, czy jakichkolwiek innych - takich na zamówienie *. Ale prośba najbliższych, jest dla mnie rozkazem! Moja córka poprosiła mnie, bym był "fotografem komunijnym" z okazji I Komunii Świętej mojej wnuczki Małgosi - abym zrobił zdjęcia, zarówno Małgosi, jak i gościom. W dniu, kiedy dowiedziałem się o moim zadaniu, musiałem podjąć szybką decyzję, dotyczącą aparatu i materiału światłoczułego. Aby wyraźnie odróżnić zdjęcia ze starego aparatu od zdjęć cyfrowych, które również miałem robić, pomyślałem o średnim, kwadratowym formacie 6x6 i ulubionym aparacie, który nigdy mnie jeszcze nie zawiódł, czyli Rolleiflexie z 1938 roku. Ale nie byłem przygotowany, na takie zlecenie i nie miałem wyboru błon - kilka dni temu kupiłem dwie rolki czarno-białego Fomapana 100 , co powinno być niezłym wyborem, ale niezbyt uniwersalnym. Wiadomo, wiosna, więc

Porażki - małe i duże

Raczej małe, niż duże i nie zniechęcają mnie, do dalszych działań, ale - do rzeczy! Każdy aparat, zajmujący miejsce na kolekcjonerskiej półce, powinien być sprawny, by można było nim robić zdjęcia. Nawet, a może zwłaszcza w tak małej kolekcji, jak moja. Mała Welta Welti z 1939 roku, stała na półce i wydawało się, że wszystko z nią jest w porządku. No, może czasy migawki dłuższe od 1/25 s zacinały się, a konstrukcyjnie doskonały, pięcioelementowy obiektyw Schneider Kreuznach Xenar 2.8/50 , może był wewnątrz zamglony. Wiedziałem o tym, jednak zdecydowałem się, by załadować do niego film i wypróbować aparat w akcji. Rezultat nie mógł być doskonały. I nie był. Otrzymałem dużo kadrów prześwietlonych i niedoświetlonych, co składam na karb nietrzymającej czasów migawki - w podobnym czasie robiłem zdjęcia Rolleiflexem i wszystkie kadry, są naświetlone prawidłowo. Kontrast zdjęć, również nie był dobry - zapewne skutek zamglenia obiektywu. Duża część zdjęć, miała nietrafioną ostrość, lub był

Najmniejszy wielki format - Fotokor 9x12

Każdy, "szanujący się" fotograf, powinien spróbować fotografii wielkoformatowej, bo ona przenosi go w "szerszy wymiar". Wystarczy spojrzeć na matówkę aparatu wielkoformatowego, żeby upewnić się, że to, co widzimy w wizjerach aparatów małoobrazkowych, czy nawet średnioformatowych, jest niewielką namiastką obrazu z wielkoformatowej matówki. Wielka matówka, pozwala na znakomitą kontrolę kompozycji kadru, albowiem widzimy wszystko w najmniejszych detalach i chyba jedynym mankamentem, jaki dostrzega początkujący, jest odwrócenie obrazu do góry nogami, ale do tego szybko się przyzwyczajamy. Obiektywy aparatów wielkoformatowych, mają długie ogniskowe i co za tym idzie, mniejszą głębię ostrości i pozwalają na wyraźniejszą separację planów w kadrze, już przy wyższych liczbach (mniejszych otworach) przysłony. Znakomicie nadają się do portretów i martwej natury w studio, ale wykorzystywane są również z powodzeniem, do fotografii krajobrazowej, a nawet do streetu! Musiałem więc