Przejdź do głównej zawartości

Kolor poza kontrolą #2

Zainspirowany komentarzami kolegów, którzy doskonale zrozumieli, o co chodziło w poprzednim artykule, postanowiłem wykorzystać możliwości współczesnej techniki cyfrowej i spróbować przywrócić zdjęciom obraz najbardziej zbliżony do oczekiwanego, wiedząc oczywiście, że obróbka cyfrowa obrazów ze skanera, niewiele ma wspólnego z fotografią starymi aparatami - po prostu, to dalszy ciąg zabawy z przeterminowanym negatywem. 

Rezultaty pokazuję poniżej, a przy okazji, przekazuję ukłony m. in. dla Jaskiniar, Jarosław, Piotr, Przemek, Kamil i wielu innych - dziękuję!

Zapraszam również tam!











 

 

 

 

 

 

 

 

 

***

Udostępniwszy poprzedni artykuł, spotkałem się również z, moim zdaniem, pewnym niezrozumieniem jego, bardzo prostego przesłania. 

Nigdy nie byłem perfekcjonistą i nie chciałbym, aby moje wpisy był traktowane zbyt serio i bez należnego dystansu, ale wypadałoby, przed skomentowaniem, chociażby przeczytać cały artykuł ze zrozumieniem. Już na wstępie tamtego artykułu zaznaczyłem, że chodzi o możliwą porażkę i zabawę i napisałem to w dalszej części, ponownie. Co z tego, skoro niektórzy muszą się wypowiedzieć w lekceważący sposób - nie tyle o samym wpisie, zdjęciach, co o autorze? Czego się spodziewali? Rozprawy naukowej? Czegoś jeszcze???

Mamy prawo: bawić się fotografią, każdy po swojemu!
Mamy prawo: popełniać błędy!
Mamy prawo: manipulować wykonanym przez siebie samych obrazem, według własnego życzenia i pomysłu!
Mamy prawo: publikować to, co uznajemy za stosowne!

Publikując, wystawiamy nasze publikacje, na oceny. Pisałem o tym już kiedyś, a teraz tylko przypomnę, że za niedopuszczalne uważam impertynencje i odzywki ad personam. Zauważyłem, że to, niestety, jest bardzo częste w polskiej części internetu. Nie wiem z czego to wynika - mogę tylko przypuszczać, że: z niskiej samooceny komentującego, z jego przerośniętego ego, z braków w elementarnym wychowaniu???
Zapowiadam, że podobne wpisy i komentarze, będą "nagradzane" dożywotnim banem - jesteśmy w różnych wspólnotach i grupach, by wspólnie się bawić, wzajemnie inspirować i dzielić doświadczeniami, a nie hejtować, kpić z siebie nawzajem, czy odzywać lekceważąco.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kolor poza kontrolą

Zastanawiałem się, czy ten wpis powinienem zatytułować " Porażki ...#2 ", czy " Zabawy ...#2 ", więc otrzymał swój indywidualny tytuł. A zaczęło się od tego, że podczas odnawiania jednego z pokojów i robienia porządków w moich "zasobach", znalazłem kasetę z nienaświetlonym, kolorowym filmem małoobrazkowym, dwunastoklatkowym typu 135 . Był to film Konica Centuria Super o nominalnej czułości ISO 100/21 DIN . Zupełnie nie pamiętam, ani skąd, ani kiedy w mojej szufladzie ten film się znalazł. Używałem filmów Konica około 30. lat temu, kiedy brakowało filmów Fuji , które lubiłem najbardziej, lub chciałem nieco zaoszczędzić, bo filmy Konica , były sporo tańsze, ale wtedy były to kasety z ładunkiem 36. a przynajmniej 24. klatki. Możliwe, że ten, od kogoś dostałem, ale naprawdę, nie mam pojęcia, skąd się u mnie wziął. Owe 30 lat temu, używane przeze mnie filmy były nowe, naświetlałem je nominalnie i były wywoływane niezwłocznie po naświetleniu w automacie Fu...

Leica IIIa z 1939 roku - pierwsze wrażenia

Niedawno, w moje brudne łapy, trafiła kolejna "legenda" - aparat Leica IIIa z 1939 roku, wersja chrom, dostarczona z ciekawym, wysuwanym (składanym) obiektywem Leitz Wetzlar Summar 2/50 z 1935 roku o sześciolistkowej przysłonie, domykającej się do wartości f=12,5 . Aparat jest nieco zniszczony przez dotychczasowe użytkowanie, ale od razu wydawał się być sprawny. Migawka pracuje cicho i gładko, na wszystkich czasach, od 1 s do 1/1000 s . Moje obawy skupił obiektyw. Wydawał się nieco zamglony, ale nie przyjrzałem mu się dokładnie, tylko od razu do aparatu załadowałem film. Byłem bardzo niecierpliwy, chcąc zobaczyć pierwsze zdjęcia.  Aparat okazał się bardzo przyjemny w użyciu, co było dla mnie oczywistością. Sprawna Leica "musi" być przyjemna w użyciu. Może plamka dalmierza powinna być bardziej wyraźna, ale to sprzęt, który ma 86 lat. Sam chciałbym, w jego wieku, cieszyć się podobną sprawnością. Polubimy się. Na pewno! ...

Prezenty i nabytki

Muszę kolejny raz przyznać, że mam mnóstwo szczęścia do ludzi. Okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku, a również później, czas moich urodzin, przyniósł mi wiele radości i życzliwości, a przy tym, sporo ciekawych prezentów w dziedzinie starych aparatów i tradycyjnej fotografii. Na moich półkach pojawiły się nowe (a przecież stare) aparaty, wspaniały obiektyw i mechaniczny samowyzwalacz! Ale zacznijmy po kolei. Najpierw, od Brata, dostałem piękny, praktycznie nieużywany obiektyw Jupiter-11 4/135 w eksportowej wersji "silver" z mocowaniem M42 . Ma wygrawerowany na korpusie napis "Made in USSR" a etykietka na oryginalnym pudełku jest w języku niemieckim. Obiektyw ten, jest zasadniczo kopią obiektywu Sonnar 4/135 produkcji zakładów Carl Zeiss Jena - mam taki z 1957 roku z mocowaniem Exakta . Niektórzy mówią, że radziecka kopia jest lepsza, a jak jest naprawdę, spróbuję niedługo sprawdzić!  W tym samym czasie, sam sobie zrobiłem urodzinowy prezent i na znanym portalu s...