Przejdź do głównej zawartości

Oceniam. Jestem oceniany.

Zanim wywołam kolejne błony i filmy, chciałem zatrzymać się chwilę nad fotografią i fotografowaniem. A szczególnie, nad ocenianiem fotografii, na podstawie tego, co widzimy i co wiemy o zdjęciu i o narzędziach użytych do jego wykonania. 

Zamieszczając swoje zdjęcia w sieci, poddajemy się publicznej ocenie i krytyce. Spotkałem się również z tym, że niektórzy głównie młodzi i dopiero rozpoczynający swoją przygodę z fotografią tradycyjną ludzie, proszą o ocenę fotografów bardziej doświadczonych, narażając się, na "bezpośredni strzał prosto w serce". Pod takimi wpisami i zdjęciami, nierzadko pojawiają się odpowiedzi i oceny bardzo surowe, nieuprzejme w formie i ocierające się o bezinteresowny hejt - "chciałeś odpowiedzi, to ją dostałeś!" Nie wiem, jak młodzi adepci fotografii tradycyjnej je odbierają, ale przypuszczam, że na niektórych mogą działać demotywująco, zniechęcająco i ogólnie negatywnie. No cóż, życie nie jest usłane różami, a życie fotografa w sieci, tym bardziej... 

Ale, oceny naszej pracy, są nam potrzebne, potrzebujemy rzetelnej informacji zwrotnej, dlatego publikujemy w sieci i czasami narażamy się na hejt. Oceniając prace innych, musimy pamiętać, że hejt tylko rani i niczego więcej nie wnosi. Oceny bezwzględnie negatywne, podawane bez merytorycznego uzasadnienia, również niczego nie wnoszą. Podobnie zresztą, liczba "polubień", "serduszek" i "gwiazdek", zależna od medium, w którym publikujemy nasze prace, bez komentarzy z merytorycznym uzasadnieniem, wnosi do oceny wartości naszych fotografii, bardzo niewiele.

Jak oceniam prace innych fotografów, jeśli mogę i czuję, że powinienem je skomentować? Stosuję formę afirmującą zalety, a raczej to, co uważam za zalety ocenianego obrazu, na wstępie. A jeżeli zostałem poproszony o ocenę, robię to według poniższego planu wypowiedzi:

  • Wymieniam i opisuję, zauważone przeze mnie zalety ocenianej pracy - od najważniejszych, do mniej, według mnie, istotnych. W każdej fotografii, można znaleźć takie elementy, trzeba ich tylko, w dobrej wierze, poszukać.
  • Wymieniam i opisuję, co według mnie, należałoby poprawić - nie piszę, że to jest "złe", "beznadziejne", "do kitu", "bez sensu", tylko że można, lub dobrze byłoby je w przyszłości poprawić.

Od razu, w opisanej ocenie, łatwo zobaczyć, jaka jest proporcja, pomiędzy zauważonymi przeze mnie zaletami, a wadami obrazu. Uważam, że taka konstrukcja oceny, działa motywująco, wskazując najpierw zalety pracy, następnie gorsze elementy, jednak z sugestią, że są to elementy, które mogą ulec poprawie. Poza tym, taka konstrukcja wypowiedzi, nie jest skierowana personalnie, na fotografującego, tylko odnosi się, do jego pracy i jej, poddanego ocenie, wyniku. 

Czasami, pozwalam sobie na bardziej ogólne wypowiedzi, kiedy młody (lub starszy) fotograf zadaje pytania na temat ocenianej fotografii, czy wręcz ogólnie, pracy fotografa. Pozwalam sobie, na to, z racji sporego, kilkudziesięcioletniego doświadczenia pracy w zawodzie artysty plastyka i pracy jako nauczyciel m. in. projektowania - mam więc, wydaje mi się, wiedzę i narzędzia do oceny prac innych twórców w dziedzinie sztuk plastycznych. Przywołam tu moje wypowiedzi, będące komentarzami do obserwowanego przeze mnie vloga, kiedy jego autor sam sobie zadaje pytanie, czy jest wystarczająco dobrym fotografem, porównując do osiągnięć innych:

Najlepiej jednak, jest skupić się na fotografowaniu, nie na ściganiu się z kimkolwiek i czymkolwiek. Przywołałeś filozofię buddyjską, w tym japoński zen. Mistrz zen mógłby powiedzieć Ci, że nie ma nic do osiągnięcia, że sama droga jest celem, więc zastosuj się do tego, co sam głosisz i nie oceniaj swoich osiągnięć. To jest właśnie umysł początkującego, o którym mówiłeś w jednym z poprzednich swoich vlogów. Idź i rób zdjęcia. /.../

W tzw. zawodach twórczych (przez duże TFU!) jest tak, że możesz pracować z mocą traktora, a łaska rynku, klientów i odbiorców i tak na pstrym koniu jeździ i tylko niektórzy osiągną sukcesy, więc skupianie się, na porównaniach do innych, często prowadzi do frustracji, zawałów, uzależnień... Po prostu, trzeba skupić się, na robocie, dla samej roboty. Robić to z pełnym zaangażowaniem i najlepiej, jak tylko potrafisz. Ale bez oglądania się na innych, zwłaszcza, nie porównywać się, że tamci już osiągnęli takie i inne sukcesy. W konkursie chopinowskim próbują setki młodych pianistów i zostaje garstka laureatów. Reszta musi szukać swojej, indywidualnej drogi, bo inaczej, porównywanie do najlepszych, może działać demotywująco i wpłynąć na spadek ich samooceny. Jeżeli uważasz, że to co robisz, to jest wciąż to, co chcesz robić, to rób to, najlepiej jak tylko potrafisz, a sukces przyjdzie z czasem ... Albo nie!!! Pozdrawiam, Emerytowany artysta plastyk, projektant, nauczyciel i w końcu, fotograf amator.

Radzę również, czasami, by młodzi adepci fotografii tradycyjnej, mniej skupiali się na publikowaniu swoich prac w sieci, a więcej na doskonaleniu swojego warsztatu, swoich umiejętności, a głównie, swojej artystycznej wrażliwości: Przed każdym naciśnięciem spustu migawki, świadomie podejmuj decyzję - zastanów się, co chcesz pokazać na swoim zdjęciu, jakimi środkami i dlaczego (po co?) chcesz to pokazać. Publikuj w necie to, co naprawdę jest warte pokazania. Bądź przygotowany, na oceny negatywne. Rób swoje, świadomie w skupieniu i z uwagą, z pełnym zaangażowaniem. Skup się na tym, co możesz poprawić w swoich zdjęciach.

Jakiś czas temu, jeden z moich ulubionych vlogerów fotograficznych, Ari Jaaksi, pokazał swoją metodę klasyfikacji i oceny fotografii pod względem artystycznym. U niego, podobnie, jak u mnie, podstawowym kryterium były emocje - najważniejsze jest, czy obraz wywołuje emocje. Kolejne kryterium, to forma, a ostatnie, to techniczna jakość. Dobre i bardzo dobre zdjęcia, muszą wyrażać emocje. Dobrze, jeśli są doskonałe w formie i pod względem technicznym, ale np. same względy techniczne, nie decydują o tym, czy zdjęcie jest dobre, jeśli nie jest one dobre, pod względem wyrażania emocji. Obraz przemawia do Ciebie emocjami, albo nie. Samo kryterium techniczne, nie wystarczy, by można było uznać zdjęcie, za dobre. Doskonałość formy, np. kompozycji, może wspierać aspekt emocjonalny obrazu. Doskonale wiemy, że w sztuce np. kryteria piękna, zmieniają się wraz z epokami, modą, tak jak zmienia się nasz punkt widzenia na świat - np. w muzyce dominowały piękna melodia i harmonia, ale później pojawiła się dodekafonia, atonalność, muzyka mikrotonowa, stochastyczna, sonoryzm... Ale, emocje - emocje są ponadczasowe.

Oczywiście, również i moje zdjęcia, które udostępniam publicznie w sieci, są oceniane. Mam to szczęście, że nie muszę przejmować się tymi ocenami, nie muszę brać ich do siebie, ani nie muszę się nimi kierować, np. podczas budowy mojego wizerunku, jako artysty. Zresztą, rzadko spotykam się z ocenami jednoznacznie negatywnymi, czy hejtem. Chcę, by odbiór moich prac, był jak najszerszy, dlatego publikuję sporo i w różnych miejscach w sieci. Nie wystawiam moich zdjęć, głównie z powodów finansowych - wykonanie kilkudziesięciu powiększeń w wystawowych formatach, oprawienie ich, wynajem sali wystawowej, organizacja wernisażu itd., przekraczają moje możliwości. W związku z tym, że nie zamierzam traktować mojego fotografowania, jako źródła dochodów i jest ono wyłącznie rozwiniętym hobby, nie będę inwestował w wystawianie moich fotografii i pozostanę przy publikacji ich w sieci. Pozbawiam się, tym samym, pewnej grupy odbiorców, głównie tych, z którymi mógłbym nawiązać bezpośredni kontakt "w cztery oczy", ale też doskonale znam mechanizm wystaw autorskich i wernisaży - na wernisaż przychodzą, głównie, osoby zaproszone przez autora, znajomi i rodzina, a ich oceny zwykle już znasz. Po wernisażu, o ile nie jesteś twórcą powszechnie znanym i cenionym, wystawę odwiedza niewiele osób. Natomiast, oceny w sieci, dają Ci bezpośredni "feedback" - tyle a tyle osób widziało twoje zdjęcie, a tyle z nich, zareagowało pozytywnie, dodatkowo, tyle, a tyle, pozytywnie je skomentowało ...

Na wstępie tego artykułu, napisałem o ocenie zdjęć, "na podstawie tego co widzimy i co wiemy o zdjęciu i o narzędziach użytych do jego wykonania". Pierwsze kryterium, dotyczy tego, jak bezpośrednio reagujemy na zdjęcie, czy ono nam się podoba, czy wywołuje emocje itd. Drugie kryterium, jest pozaestetyczne. Generalnie, tzw. zwykłego odbiorcy, nie interesuje, jakimi narzędziami, ani jakimi środkami, posłużył się artysta, podczas wykonywania danego obrazu. To interesuje, głównie, innych fotografujących. Przeglądając zdjęcia innych osób fotografujących starymi aparatami, starymi obiektywami, na materiałach tradycyjnych, jestem bardzo zainteresowany, jakiego aparatu, obiektywu, materiału światłoczułego, sposobu wywołania itd. itp., autor użył dla uzyskania oglądanego przeze mnie obrazu i to stanowi, dla mnie, również kryterium oceny zdjęcia. To jest moje podejście - szczególne podejście fotografa używającego starych aparatów. Generalnie, nie ma znaczenia, ani użyte narzędzie, ani sposób i liczy się tylko efekt - obraz przemawia do widza, albo nie. 

Ostatnio, jedno z moich zdjęć uzyskało szczególnie dużą popularność i wiele pozytywnych ocen, na Instagram i na Facebook. Szczerze powiem, że spodziewałem się tego - zdjęcie jest plenerowym portretem mojej wnuczki z zawieszonym na jej szyi starym aparatem Kine Exakta II z 1949 roku. Moim zdaniem, popularność swoją, zdjęcie zawdzięcza kryteriom pozaartystycznym, pozaestetycznym - portret zrobiony wnuczce, przez dziadka, podczas wspólnego spaceru fotograficznego ze starymi aparatami - istotna jest treść i kontekst. Poza tym, to przyjemne zdjęcie, wywołujące pozytywne emocje. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Dla przeciwwagi, zdjęcie dawniejsze, które z moich zdjęć uzyskało najwięcej pozytywnych opinii na Flickr - "still life", wiosenne bazie w dzbanku, na parapecie okna - ładne, miękkie światło, schematyczna dość kompozycja z rozmyciem tła. Emocje? Jedno jest pewne, to zdjęcie się ludziom podoba. Dlaczego? Niech każdy osądzi sam.

.

Przy okazji, zapraszam do stałego obserwowania moich innych miejsc w sieci.

.

Poniżej, ostatnie najpopularniejsze moje zdjęcie, na Instagram i Facebook (1956 Exa "0" SLR + Carl Zeiss Jena Tessar 2.8/50 + Agfaphoto APX400 b&w film) oraz najpopularniejsze moje zdjęcie na Flickr (1956 Exakta Varex VX SLR camera + Carl Zeiss Jena Biotar 2/58 "silver" lens + Ilford XP2 super 400 b&w film developed in C-41 system - ponad 15.000 odsłon, 326 "gwiazdek"): 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel , Zenit , a w szczególności Smena , są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę? Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu , chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj . Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit , był szcz

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec