Po dłuższym czasie potrzebowałem znowu zrobić kilka zdjęć moim Ricoh Diacord . To bardzo przyjemny w użyciu aparat, nie ustępuje mojemu Rolleiflexowi Automatowi z 1938 , a pod pewnymi względami może wydawać się nawet lepszy. Przez rozdzielone naciąg migawki i przesuw błony, pozwala na wielokrotne naświetlenie jednej klatki, co oczywiście, można poczytać jako wadę, ale przy umiejętnym wykorzystaniu okazuje się być zaletą. Tym razem, nie miałem jednak pomysłu na eksperymenty z wielokrotną ekspozycją, ale bardzo przyjemnie robiło mi się zdjęcia korzystając z dźwigni nastawy ostrości i dużej lupy, które moim zdaniem, są wygodniejsze od odpowiednich urządzeń starego Rolleiflexa . No cóż, aparaty dzieli prawie 20 lat i technika poszła w tym czasie mocno na przód - np. obiektyw Riconar 3.5/80 otrzymał powłoki antyodblaskowe, których stary Tessar z 1938 nie posiadał. Zdjęcia robiłem w listopadzie, więc załadowałem błonę Fomapan400 , spodziewając się, ...
Dwa, średnioformatowe aparaty miechowe. O większym z nich pisałem już wcześniej i nawet robiłem nim zdjęcia . To Ercona - powojenna, wschodnioniemiecka kopia aparatu Zeiss Ikon Ikonta 521/2 - Ikonta C , na błonę zwojową typu 120 i format negatywu 6x9 . Kopia, bo produkcja jej została, decyzją polityczną wdrożona, na podstawie zachowanych dokumentacji i przedwojennych egzemplarzy, w fabryce firmy Zeiss , w której nigdy wcześniej ten aparat nie był produkowany. Aparat łudząco przypomina oryginał i pewnie, gdyby nie wytłoczony na okładzinie malutki napis Ercona , nie przyszłoby mi do głowy, że to enerdowska kopia. Po moich próbach przywrócenia go do życia i pierwszym teście, stał jednak na półce, albowiem okazało się, że migawka zacina się w niektórych położeniach, co groziło zepsuciem kolejnych kadrów. Po dłuższym czasie, zdecydowałem się prosić kolegę, który serwisuje takie cuda, aby mi ją naprawił zgodnie ze sztuką. Okazja była taka, że trafiła mi się przyrodnia siostra t...