Niedawno, w moje brudne łapy, trafiła kolejna "legenda" - aparat Leica IIIa z 1939 roku, wersja chrom, dostarczona z ciekawym, wysuwanym (składanym) obiektywem Leitz Wetzlar Summar 2/50 z 1935 roku o sześciolistkowej przysłonie, domykającej się do wartości f=12,5 . Aparat jest nieco zniszczony przez dotychczasowe użytkowanie, ale od razu wydawał się być sprawny. Migawka pracuje cicho i gładko, na wszystkich czasach, od 1 s do 1/1000 s . Moje obawy skupił obiektyw. Wydawał się nieco zamglony, ale nie przyjrzałem mu się dokładnie, tylko od razu do aparatu załadowałem film. Byłem bardzo niecierpliwy, chcąc zobaczyć pierwsze zdjęcia. Aparat okazał się bardzo przyjemny w użyciu, co było dla mnie oczywistością. Sprawna Leica "musi" być przyjemna w użyciu. Może plamka dalmierza powinna być bardziej wyraźna, ale to sprzęt, który ma 86 lat. Sam chciałbym, w jego wieku, cieszyć się podobną sprawnością. Polubimy się. Na pewno! ...
Zaraz po tym, jak tylko pochwaliłem się, że wreszcie (!!!) wszedłem w posiadanie oryginalnego obiektywu Leitz Elmar 3,5/50 z 1935 roku, koledzy pytali mnie, kiedy pokażę zdjęcia porównawcze, zrobione Elmarem i Industarem-22 . Podekscytowany, pod wpływem impulsu odpowiadałem, że pewnie niedługo. Muszę jednak ich wszystkich przeprosić: nie zrobiłem i raczej nie zrobię takiego porównania. Nie interesuje mnie porównywanie testowych fotek, wykonanych w laboratoryjnych warunkach, ani nawet plenerowe wymiany obiektywów po to, żeby raz po razie zrobić zdjęcia tego samego motywu w tych samych warunkach. Nie ciekawi mnie, czy ten, czy tamten jest lepszy , ze względu na parametry. Interesuje mnie robienie zdjęć i to, czy uzyskane rezultaty mnie zadowalają, pod względem klimatu, charakteru, wyrazu, czy atmosfery zarejestrowanych obrazów. Co dla mnie znaczy lepszy ? Zasadniczo, nie jestem zainteresowany szczegółowymi parametrami obiektywu, a jedynie tym, czy podobają mi ...