Przejdź do głównej zawartości

Voigtlander Brillant V6 po raz kolejny, czyli My TLR story #20, albo Box Camera Revolution #2

Musiałem koniecznie, ponownie spróbować zabawy z Voigtlanderem Brillantem V6, bo ustawiłem mu obiektyw na miejsce i bardzo byłem ciekaw efektów testu z błoną fotograficzną po tej naprawie. 

Ten prosty pseudo TLR, a zasadniczo zwykły box z lustrzanym celownikiem, zauroczył mnie całkowicie! Oczywiście, jestem pewien, że w większości pomogła słoneczna aura. Takie obiektywy, niepowlekane tryplety, na pewno wolą dobre, kontrastowe światło słoneczne, od mglistych szarości zimowego dnia, ale i ten nieźle poradził sobie ze Słońcem w kontrze. W sumie, jestem bardzo zadowolony z uzyskanych zdjęć i z pełnym przekonaniem polecam ten aparat wszystkim, którzy dopiero chcą rozpocząć swoją zabawę z fotografią na filmie w średnim formacie i potrzebują prostego aparatu z minimalną liczbą opcji ustawień parametrów. Voigtlander Brillant V6 jest lekki, a jego lustrzany celownik, udający tylko celownik TLR, jest wystarczająco wygodny w ustawianiu kadru. Uproszczone ustawianie ostrości strefowej (Portrait, Gruppe i Landschaft) również ma swoje zalety. Odległości mniejsze, możemy oszacować "na oko", bądź krokami, a wartości przysłony od 6.3 do 16 zapewniają dość dużą głębię ostrości, więc "zawsze" możemy spodziewać się ostrych zdjęć.  
 
Voigtlander Brillant V6, to typowy aparat amatorski, dla początkujących i młodzieży jego czasu, czyli od późnych lat 30. do początku lat 50. XX wieku. Minęła cała epoka, aż fotografia na filmie ustąpiła miejsca cyfrowej, ale wciąż kolejne osoby próbują swoich sił w fotografowaniu tradycyjnymi metodami z użyciem starych aparatów. Niektórzy poszukują w niej, jakiegoś specyficznego wyglądu otrzymanych zdjęć. I owszem, np. "wrodzone wady" dawnych obiektywów, pozwalają uzyskać podobne klimaty do tych, jakie znamy ze zdjęć w rodzinnym albumie. 
 
Ale kluczowy jest cały proces fotografowania starymi aparatami. Nie tylko chodzi o wybór kadru i naciśnięcie spustu migawki, ale i o samodzielny pomiar i ustawienie parametrów ekspozycji, następnie wywołanie negatywu, by w końcu wykonać powiększenie w ciemni, na papierze. To właśnie o proces intymnego kontaktu z fotografią, od chwili założenia światłoczułej błony do aparatu, do zobaczenia efektu swojej pracy, w postaci samodzielnie wykonanej odbitki na papierze, który fotografię tradycyjną odróżnia od natychmiastowej "fotografii smartfonowej", chodzi.

Box Camera Revolution


Zapraszam do odwiedzania mojego profilu na Instagramie.
 
Poniżej aparat Voigtlander Brillant V6 i kilka skanów z pierwszej, udanej rolki błony Fomapan 200:
 











 
 
 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Leica IIIa z 1939 roku - pierwsze wrażenia

Niedawno, w moje brudne łapy, trafiła kolejna "legenda" - aparat Leica IIIa z 1939 roku, wersja chrom, dostarczona z ciekawym, wysuwanym (składanym) obiektywem Leitz Wetzlar Summar 2/50 z 1935 roku o sześciolistkowej przysłonie, domykającej się do wartości f=12,5 . Aparat jest nieco zniszczony przez dotychczasowe użytkowanie, ale od razu wydawał się być sprawny. Migawka pracuje cicho i gładko, na wszystkich czasach, od 1 s do 1/1000 s . Moje obawy skupił obiektyw. Wydawał się nieco zamglony, ale nie przyjrzałem mu się dokładnie, tylko od razu do aparatu załadowałem film. Byłem bardzo niecierpliwy, chcąc zobaczyć pierwsze zdjęcia.  Aparat okazał się bardzo przyjemny w użyciu, co było dla mnie oczywistością. Sprawna Leica "musi" być przyjemna w użyciu. Może plamka dalmierza powinna być bardziej wyraźna, ale to sprzęt, który ma 86 lat. Sam chciałbym, w jego wieku, cieszyć się podobną sprawnością. Polubimy się. Na pewno! ...

Prezenty i nabytki

Muszę kolejny raz przyznać, że mam mnóstwo szczęścia do ludzi. Okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku, a również później, czas moich urodzin, przyniósł mi wiele radości i życzliwości, a przy tym, sporo ciekawych prezentów w dziedzinie starych aparatów i tradycyjnej fotografii. Na moich półkach pojawiły się nowe (a przecież stare) aparaty, wspaniały obiektyw i mechaniczny samowyzwalacz! Ale zacznijmy po kolei. Najpierw, od Brata, dostałem piękny, praktycznie nieużywany obiektyw Jupiter-11 4/135 w eksportowej wersji "silver" z mocowaniem M42 . Ma wygrawerowany na korpusie napis "Made in USSR" a etykietka na oryginalnym pudełku jest w języku niemieckim. Obiektyw ten, jest zasadniczo kopią obiektywu Sonnar 4/135 produkcji zakładów Carl Zeiss Jena - mam taki z 1957 roku z mocowaniem Exakta . Niektórzy mówią, że radziecka kopia jest lepsza, a jak jest naprawdę, spróbuję niedługo sprawdzić!  W tym samym czasie, sam sobie zrobiłem urodzinowy prezent i na znanym portalu s...

Zlot Pod Kleszczami Kraba 2025 i stare aparaty

Zlot Pod Kleszczami Kraba , dawny Zlot Łodzi Polinezyjskich Proa , jest niezłą okazją dla fotografa, więc jak co roku, wziąłem ze sobą moje "zabytki", zapas materiałów negatywowych i trochę akcesoriów. Do małego plecaka zmieściły się trzy aparaty. To był Rolleiflex Automat z 1938 roku, który właśnie wrócił z naprawy i CLA oraz moje dwie Leiki - Leica Standard z 1932 z radzieckim Jupiterem-12 2.8/35 i Leica IIIa z 1939 roku z Elmarem 3.5/50 z 1935 roku. Dla Rolleiflexa miałem kilka rolek Fomapana 400 , które miałem zamiar naświetlić na ISO100 , bo wielokrotnie słyszałem, że taka procedura daje znakomite rezultaty w tym o wiele mniejsze ziarno. Dla aparatów małoobrazkowych miałem kasety z filmem Fomapan 100 , które zamierzałem naświetlić i wywołać zgodnie z ich czułością nominalną. Dla Elmara z Leicą IIIa i Tessara 3,5/75 w Rolleiflexie , miałem po kilka różnych filtrów, ale w sumie użyłem wyłącznie filtrów żółtych numer 2 .  Ju...