Zaraz po tym, jak tylko pochwaliłem się, że wreszcie (!!!) wszedłem w posiadanie oryginalnego obiektywu Leitz Elmar 3,5/50 z 1935 roku, koledzy pytali mnie, kiedy pokażę zdjęcia porównawcze, zrobione Elmarem i Industarem-22. Podekscytowany, pod wpływem impulsu odpowiadałem, że pewnie niedługo.
Muszę jednak ich wszystkich przeprosić: nie zrobiłem i raczej nie zrobię takiego porównania. Nie interesuje mnie porównywanie testowych fotek, wykonanych w laboratoryjnych warunkach, ani nawet plenerowe wymiany obiektywów po to, żeby raz po razie zrobić zdjęcia tego samego motywu w tych samych warunkach. Nie ciekawi mnie, czy ten, czy tamten jest lepszy, ze względu na parametry. Interesuje mnie robienie zdjęć i to, czy uzyskane rezultaty mnie zadowalają, pod względem klimatu, charakteru, wyrazu, czy atmosfery zarejestrowanych obrazów.
Co dla mnie znaczy lepszy? Zasadniczo, nie jestem zainteresowany szczegółowymi parametrami obiektywu, a jedynie tym, czy podobają mi się wykonane nim zdjęcia i w ten sposób podszedłem do sprawy. Wkręciłem obiektyw w gwint jego zamocowania w aparacie. Załadowałem kasetę z filmem Fomapan 200 i przy pierwszej okazji wyszedłem w plener z zamiarem robienia zdjęć takich, jakie lubię, bez specjalnego nastawienia na jakieś, specjalne testy. Nie wziąłem ze sobą dalmierza, bo chciałem posłużyć się oceną odległości "na oko" i zastosować ustawianie ostrości strefowej, używając skali głębi ostrości na obiektywie, bo również tak lubię. To bardzo tradycyjna metoda, stosowana przez fotografów posługujących się boxami i aparatami mieszkowymi, bez dalmierzy i matówek, dająca mnóstwo satysfakcji. Nie uzbroiłem obiektywu w żaden z dostępnych mi filtrów, chcąc zobaczyć efekty pracy jego niepowlekanej optyki, co lubię np. ze zdjęć zrobionych kiedyś moimi innymi, przedwojennymi aparatami. Spodziewałem się, że moje oba, radzieckie Industary-22 z 1955 i z 1956 roku, mogą być lepsze od Elmara z 1935 roku. Chociażby za sprawą powłok antyodblaskowych, powinny być mniej wrażliwe na flarowanie w kontrświetle. Ale ja, generalnie, lubię flarowanie! Gdybym zajmował się astrofotografią, czy fotografią naukową, bądź szpiegowską, to parametry bezwzględnej ostrości obiektywu, byłyby dla mnie kluczowe i sprawdzałbym dokładnie ile linii na mm kwadratowy, mój obiektyw potrafi odwzorować. Ale, jestem fotoamatorem bawiącym się fotografią na swój sposób i interesuje mnie specyficzny wyraz moich zdjęć!
Do tego, zapewne jestem obrzydliwym snobem. Kręci mnie, że Elmar jest pierwszym w historii, wymiennym obiektywem do fotografii małoobrazkowej, a moja Leica Standard wraz z Elmarem, są bardzo bliską kontynuacją pierwszego seryjnie produkowanego aparatu małoobrazkowego Leica I A , a ten jest kontynuacją aparatu i obiektywu, którym konstruktor Oskar Barnack wykonał pierwsze zdjęcie na filmie małoobrazkowym. Czuję się trochę, jakbym bezpośrednio dotykał historii, korzystając z tego właśnie sprzętu, co jest oczywiście złudzeniem, ale inspirującym mnie!
Jako się rzekło, wyszedłem na skromne sesje plenerowe. Takie same, jakie robiłem sobie wielokrotnie wcześniej. Najpierw spacer po najbliższym skraju Puszczy Kampinoskiej, następnie opisany już wcześniej wyjazd do Arkadii, by później powrócić w najbliższe otoczenie naszego domu, nad Jezioro Dziekanowskie i ponownie, na teren Puszczy Kampinoskiej - wszystkie zdjęcia wykonałem z ręki, bez użycia dalmierza, ani filtra, używając przysłony o wartości 6,3. Ostatnie cztery zdjęcia zrobiłem w Warszawie, ale tym razem, ze względu na silniejsze nasłonecznienie, użyłem przysłony o wartości 9.
Cóż mogę powiedzieć? To są moje, zwykłe zdjęcia! Warunki były doskonałe, więc i zdjęcia technicznie są dobre. Ocena odległości "na oko" i użycie skali głębi ostrości, generalnie się sprawdziło. Zdjęcia są w moim stylu i jako takie je akceptuję z zadowoleniem. Już lubię ten obiektyw i klimaty obrazów, jakie tworzy, i przez to uznaję go, jako lepszy. Tylko tyle!
Gdyby ktoś koniecznie chciał dowiedzieć się więcej na temat tego obiektywu może zajrzeć tam.
Aha, żeby nie było, że nie mówiłem: radziecki obiektyw Industar-22 z przerobionymi napisami, na Leitz Elmar, to nie jest, ani kopia, ani prawdopodobna kopia, tylko bezczelny falsyfikat, czyli oszustwo! To samo dotyczy aparatów Zorki z napisami Leica!
Nieustannie zapraszam na mój profil Instagram.
Poniżej pierwsze, historyczne zdjęcie wykonane na filmie kinowym 35 mm, przez Oskara Barnacka w 1914 roku w Wetzlar, następnie moje zdjęcia z pierwszej rolki Fomapana 200, wykonane obiektywem Leitz Elmar 3,5/50 z 1935, bez tych zrobionych w parku Arkadia, które były wcześniej publikowane:
Komentarze
Prześlij komentarz