Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400, jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09. Zaraz podniosły się głosy, że:
Po pierwsze, Fomapan 400, nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak!
Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów...
Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę.
Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zaleconą recepturą. Forsowanie, to "pchanie", czyli przewołanie, albo "ciągnięcie", czyli niedowołanie negatywu, które ma skorygować błąd jego naświetlenia. Aby negatyw o nominalnej czułości ISO 400, wywołać jako ISO 3200, trzeba albo zmniejszyć rozcieńczenie wywoływacza (więcej jednostek wywoływacza na liczbę jednostek wody) albo wydłużyć czas wywoływania, albo podwyższyć temperaturę kąpieli wywołującej, albo nawet, zastosować wszystkie czynniki na raz. "Ciągnięcie", czyli niedowołanie negatywu wymaga większego rozcieńczenia, skrócenia czasu lub obniżenia temperatury kąpieli wywołującej, lub zastosowania wszystkich czynników na raz. O ile??? To trzeba dokładnie obliczyć, znając zasady, a dzisiaj są do tego specjalne aplikacje na smartfony.
Po co więc się to stosuje, kiedy np. dzisiaj można kupić negatywy o właściwej czułości i naświetlać je i wywoływać według wartości nominalnych? Chociażby, dla zabawy! Dla eksperymentowania z efektami i poszukiwania nowych środków wyrazu. Po to, by otwierać się na różne możliwości, nie ulegać rutynie, wychodzić poza własne, utarte schematy.
Wiadomo z praktyki, że forsowanie-"pchanie" negatywu, powoduje zwiększenie ziarnistości i kontrastu, co można wykorzystać, jako środki wyrazu podkreślające charakter obrazu wykonanego na filmie. Spodziewałem się fatalnych efektów, bo "Fomapan nie nadaje się do forsowania" i byłem bardzo zadowolony z efektów, które podkreślały to, co lubię w fotografii na tradycyjnych materiałach światłoczułych - wydatne ziarno i klimat amatorskich zdjęć sprzed ponad półwiecza.
Uwaga dla ewentualnych naśladowców: możesz stosować wywołanie forsowne, o ile nie oczekujesz zdjęć bez widocznego ziarna, nie potrzebujesz gładkich efektów "glamour" i chcesz na zwykłym negatywie robić zdjęcia z ręki w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych. I nie oczekuj cudów.
Wszystkie zdjęcia zostały wykonane aparatem Balda Baldina z lat 1946-1949 z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/50 "red T", na negatywie Fomapan 400, naświetlonym na ISO 3200, następnie wywołanym w Fomadon R09 w rozcieńczeniu 1+25, temperaturze 20 stopni Celsjusza w czasie 17 minut, mieszając stale przez pierwszą minutę, następnie po 3 obroty koreksem co 1 minutę. Pokazuję czyste skany, niepoddane żadnej postprodukcji. Można im dodać kontrastu, dla lepszego efektu, lub użyć ekstra twardego papieru, pod powiększalnikiem.
Aparat okazał się być nie całkiem światłoszczelny i na niektórych zdjęciach widoczne są jasne smugi, przecieki światła, co moim zdaniem dodaje im nieco więcej dawnego klimatu. Przypadkowe skazy są skutkiem użycia zbyt twardej, studziennej wody w związku z awarią filtra zmiękczającego.
Zapraszam do odwiedzin w moich innych miejscach w sieci.
Kolega z Forum Żeglarskiego, o nicku MarekSCO skomentował i pozwolił na zacytowanie tutaj:
OdpowiedzUsuń"Co oni Ci tam napisali ?!? Że jakiś materiał iso 27/400 nie nadaje się do forsowania ?!?
Ty tego nie słuchaj bo idzie zgłupieć 😄
W okresie mojej durnej młodości jak zakładałeś do aparatu film typu HL-ka, NP7, czy HP7 Ilforda... I wkręcałeś czy zatrzaskiwałeś w bagnecie długoogniskowy obiektyw ( a zoomów wtedy nie było aż tak wiele )... To napis 27/400 traktowałeś jak luźną sugestię...
A decyzję o forsowaniu podejmowałeś w momencie robienia zdjęcia.
I jak czas pozwalał, to "opuszczałeś" potem kilka klatek, wykręcałeś obiektyw podnosiłeś lustro i migawkę i gwoździem zaznaczałeś miejsce. Tak, żeby później w ciemni "na macanego" podzielić taśmę na część do forsowania i tą drugą 😉
Forsowanie to był nie tylko środek wyrazu artystycznego ale - np w przypadku reporterki - konieczność niekiedy. Nie tylko przy słabej pogodzie ale przy małym kącie bryłowym obiektywu też.
( O naukowej fotografii już nawet nie wspominając )
Zdecydowanie zgadzam się z Twoim zdaniem i podzielam zaskoczenie 😄"
I dalej:
"Jeszcze mi się przypomniała z młodych lat taka książka Marka Nlkena "Fotografuję sport" (...)
Tam są fajne przykłady forsowania negatywów.
Wiesz. Oni mieli naprawdę mizerny margines. Z jednej strony ruch i krótkie czasy migawki.
Z drugiej długie ogniskowe ( w stosunku do szybkości tego ruchu ).
Z trzeciej, sportową prasę drukowano na badziewnym papierze i druk silnie podnosił kontrast.
Pamiętam jeszcze album takiego Niemca ( możliwe, że z NRDówka ) który znów fotografował balet i forsownie wywoływał negatywy 6x6. Ale efekty osiągał naprawdę kosmiczne.
( Tylko niestety autor i tytuł uleciał z pamięci )
Aaaa... I jeszcze Mroczek w książce "O fotografowaniu" fajnie pisał o forsowaniu HL-ki
( o ile pamięć mnie nie zwodzi znowu )
(...)"
Dziękując Markowi, jednocześnie jestem wdzięczny, za odświeżenie mojej pamięci, bo przypomniałem sobie, że kiedyś i ja forsowałem Fotopan HL, robiąc np. sesję zdjęć we wnętrzu przy świecach... Może kiedyś znajdę! Pamiętam ziarno, jak "kurze jaja"... 😁
Usuń