Przejdź do głównej zawartości

"Królowa", czyli My TLR story #8

Zawsze wzbudzała mój podziw, chociaż nigdy, nie była przedmiotem mego pożądania: Mamiya C33 Professional, czyli chyba największy i najcięższy aparat z grupy średnioformatowych TLR 6x6, na błonę zwojową 120, zwana niekiedy "Królową TLR-ów", ale też bardziej pieszczotliwie "Mamcią". Nie, nie ma jej w mojej kolekcji. Otrzymałem propozycję, by spróbować moich sił z "Mamcią", od poznanego w sieci, bardzo sympatycznego kolekcjonera, który zaprosił mnie również, do odwiedzenia jego i jego kolekcji. Taka wizyta, dla mnie, zawsze jest zbyt krótka, bo chciałoby się wszystko omówić, wszystko dokładnie pooglądać i wszystkiego dotknąć, a jego zasoby są, naprawdę duże, a eksponaty wyjątkowo interesujące!

Wróćmy jednak do "Królowej", bo zabawę w fotografowanie aparatem Mamiya C33 Professional właśnie, zaproponował mi mój imiennik. Co przy pierwszym kontakcie z "Królową" się rzuca w oczy, to bardzo charakterystyczny design w ekstremalnie funkcjonalnym, industrialnym charakterze, który mówi nam, że mamy do czynienia z obiektem stricte technicznym- nie ma tu chyba żadnej stylizacji, wszystko jest zaprojektowane i wykonane, do jak najlepszego wykonywania profesjonalnych zadań. Zero piękna form i klasycznych proporcji, a tylko "kawał" sztuki inżynierskiej, a to mnie fascynuje i naprawdę urzeka w tym aparacie. "Królowa" swoimi kształtami, nie próbuje nas uwodzić, ani kokietować, ona po prostu jest, olśniewa i panuje!

Mamy do czynienia z aparatem przeznaczonym do zadań atelierowych, czyli głównie do zadań wewnątrz pracowni, do czego predestynuje go, chociażby spora masa - aparat wraz z obiektywami waży nieco ponad 2 kg (dokładnie z obiektywami Mamiya Sekor 2.8/80 i migawką Seikosha-S waży 2040 g) a to prawie dwukrotnie więcej niż opisywana wcześniej Yashica Mat -124 G. Aparat jest, po prostu, ciężki! Charakterystyczna jest wysuwana czołówka aparatu z miechem, pozwalająca na zbliżenie się z obiektywem standardowym 80 mm do fotografowanego obiektu, na około 35 cm, co pozwala na wykonywanie zdjęć makro, bez dodatkowego wyposażenia, ale trzeba pamiętać o zjawisku paralaksy - obraz w wizjerze, nie pokrywa się z obrazem na negatywie! Wskazówka umieszczona w wizjerze pokazuje współczynnik o jaki należy zwiększyć czas, lub szerzej otworzyć przysłonę obiektywu, gdyż wysunięcie miecha powoduje zmniejszenie ilości światła docierającego do błony negatywu, ale także pokazuje fotografowi, jak wraz ze zbliżeniem aparatu do fotografowanego obiektu zwiększa się błąd paralaksy - widoczna w wizjerze, na matówce część obrazu powyżej wskazówki, nie zostanie objęta zdjęciem. Wysuwanie miecha i ustawianie ostrości odbywa się, za pomocą dwóch, współbieżnych pokręteł w dolnej części czołówki aparatu. Celowanie, ustawianie kadru i ostrości, można wykonywać przez wizjer z matówką i rozkładanym kominkiem, albo zakładając pryzmat pentagonalny i wtedy należy unieść aparat na wysokość oczu. Matówka jest jasna, ale zależna od jasności obiektywu celowniczego i wolę używać wizjera z kominkiem, do patrzenia z góry, pomimo tego, że wtedy obraz jest odbiciem lustrzanym. Naciąg błony jest za pomocą korbki, jak w Rolleiflexach, ale nie jest (mój błąd!) jest (!) sprzężony z naciągiem migawki, bo migawki wraz z obiektywami są z aparatu wyjmowane i wymienne.  Miałem możliwość pracować z obiektywami Mamiya-Sekor 4.5/55 (będącego odpowiednikiem, mniej więcej, obiektywu szerokokątnego 35 mm, dla małego obrazka 24x36 mm) i migawką Seiko oraz Mamiya-Sekor 2.8/80 (czyli standard) z migawką Seikosha-S. Taki zespół, dwa obiektywy z migawką, waży około  350 g, czyli, mniej więcej tyle, ile waży body mojego aparatu Leica Standard! Ale to tylko część zestawu wymiennych obiektywów, bo są tam dostępne, zarówno szerokokątne, jak i portretowe i tele. Wymienność obiektywów i możliwość wysuwu miecha, do fotografii makro, to są unikalne wśród TLR-ów cechy charakterystyczne systemu Mamiya C. Techniczne informacje o systemie, można znaleźć, między innymi, pod tym linkiem.

Jak więc pracuje się z tym aparatem?
Na wstępie zabrałem go w zimowy plener z obiektywem 55 mm, następnie 80 mm. Jest co zawiesić na pasku, na szyi. Dwa kilogramy, to jednak już spory ciężar i na dłuższe wycieczki tego nie polecam. Następnie, spróbowałem kilku zdjęć makro z wykorzystaniem dużego wysuwu miecha, pamiętając o korekcji naświetlenia, a także, z braku modelki, zrobiłem też kilka autoportretów w lustrze. Praca z "Królową" wymaga wielkiej uwagi - migawkę można wyzwolić, za pomocą wężyka lub spustu, dopiero po naciągnięciu błony korbką, czyli jest blokada podwójnej ekspozycji, ale trzeba pamiętać o osobnym naciągu migawki i osobnym błony i możliwości wyłączenia blokady. Wraz z kamerą do testu, dwoma zestawami obiektywów, pryzmatem pentagonalnym i wizjerem typu kominek, dostałem również ksero polskiej instrukcji obsługi, którą polecam, kilkakrotnie i ze zrozumieniem przestudiować - każdemu, kto zamierza rozpocząć pracę z tym aparatem, a następnie trenować, tak długo, aż aparat stanie się faktycznym przedłużeniem Twojej ręki, oka i Twojego umysłu. "Królową" polecam wszystkim, którzy potrzebują solidnej kamery umożliwiającej zdjęcia portretowe i modowe w pracowni. Gdybym był fotografem zajmującym się tymi dziedzinami, to szczerze, poszukiwałbym aparatu z serii Mamiya C. Do zastosowań amatorskich, Mamiya C33, jest raczej przerostem formy, nad treścią, to znaczy można, zwłaszcza dla tych, którzy uwielbiają stare aparaty o wielu możliwościach i zastosowaniach, ale na dłuższe, fotograficzne wycieczki, a szczególnie do zdjęć rodzinnych, ulicznych "snapshots" i podobnych, lepiej użyć kamery prostszej i lżejszej. Na pewno, cieszyłbym się, gdybym miał ten aparat w mojej kolekcji, by napawać się jego wspaniałym wglądem, ale obawiam się, że ze względu na jego specyficzne cechy, byłby raczej sporadycznie użytkowany.

Efekty mojej pracy z "Królową"?
W dużej mierze: porażka! Za udane, mogę uznać 1/4 kadrów z dwóch błon typu 120, czyli:
24 : 4 = 6 ...
No dobra, może trochę więcej, pokażę je tutaj wszystkie. Reszta? Nieostre, poruszone, a nawet podwójne ekspozycje, pomimo blokady ... Po prostu, aparat okazał się być mądrzejszy ode mnie!
Do tego niezamierzone efekty użycia błony zwojowej Fomapan200, czyli tzw. "efekt czarnego deszczu" widoczny szczególnie w jasnych partiach obrazu - podobno jest to wada emulsji, albo wada wywołania. Błony były wywołane w profesjonalnym labie, ale to niczego nie przesądza. Ten efekt właśnie powtórzył się, na błonie tego typu. Szkoda.

Tutaj nasuwa się uwaga, głównie dla młodych i początkujących w zabawie z fotografią starymi aparatami, na materiałach światłoczułych (analogowej) oraz w fotografii jako takiej, ogólnie, ale też, dla takich mądrali, jak i ja sam - bo nie chciałbym, testując kolejny aparat, robić tu za nieznośnego belfra:

To nie aparat, nawet najlepszy z najlepszych, robi zdjęcia. To Ty je robisz, więc zawsze, lepiej jest, byś skupił się na fotografowaniu, niż na sprzęcie. Sprzęt jest jedynie narzędziem* i pozwoli tylko na tyle, na ile Ty mu pozwolisz i jego techniczne ograniczenia. Dlatego, będąc początkującym, albo poszukującym, nie szukaj doskonałego aparatu, tylko wybierz ten, który najmniej będzie absorbował Twoją uwagę i najmniej przeszkadzał w wyszukiwaniu tematów i wybieraniu interesujących kadrów**.

Bardzo dziękuję Robertowi: za zaufanie i za udostępnienie tego pięknego aparatu do testów, dzięki czemu mogłem zaznajomić się bliżej z "Królową" i powstał ten artykuł na blogu, a możliwe, że powstanie kolejny, bo dostałem okazję, na kontynuację tej fascynującej przygody!

_____
*) A żebyście wiedzieli, że wszystko jest względne i to nie zawsze jest absolutna prawda, możecie przeczytać tam!
**) Ale przecież, lubimy ciekawe i trudne sprzęty, dla profesjonalistów, więc nie będziemy się poddawać, tylko skorzystamy z okazji, żeby ponownie przestudiować instrukcję obsługi, założyć kolejny film i, tym razem, zrobić o wiele więcej przyzwoitych zdjęć!

.

Serdecznie zapraszam do odwiedzania również moich innych miejsc w sieci.

.

Poniżej   zdjęcia "Królowej" na statywie w domu, na pasku na szyi w plenerze oraz, te znośne w odbiorze, rezultaty moich poczynań:














Komentarze

  1. Dwie, drobne uwagi:
    1. Instrukcja w języku polskim, jest oryginalnym wydrukiem pochodzącym od jej autora, ukrywającego się na Facebooku pod nickiem Meopta Flexaret.
    2. Wszystkie błędy pochodziły wyłącznie z mojej nieuwagi i niedokładnego przestudiowania wyżej wymienionej instrukcji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel , Zenit , a w szczególności Smena , są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę? Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu , chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj . Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit , był szcz

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec