Przejdź do głównej zawartości

A jednak Leica!

Różne można znaleźć opinie, zarówno o aparatach Leica, jak i o fotografach posługujących się aparatami tej marki. Leica, to marka, pod wieloma względami, kultowa. Po pierwsze, Leica była pierwszym w historii aparatem, przystosowanym do pracy na perforowanym filmie kinowym 35 mm – tzw. małoobrazkowym o klatce formatu 24x36 mm. Leica jest również, chyba najczęściej kopiowanym aparatem na całym świecie. Skąd różne opinie? Nie da się ukryć, że aparaty Leica, wykonane są w sposób perfekcyjny i należą do drogich i luksusowych, a optyka firmy Leitz i marki Leica, uznana jest, za bardzo ostrą i wręcz doskonałą i jest również bardzo droga. Stąd bywa podejrzenie, że użytkownicy aparatów Leica, to osoby snobujące się, na drogi, luksusowy sprzęt, a przecież inne firmy produkują sprzęt równie dobry, niejednokrotnie jednak, o wiele tańszy, więc bardziej dostępny, dla "zwykłego" człowieka.

O historii mojej Leici (czytaj: "lajki"!) pisałem już wcześniej, chyba również o tym, że jest moim ulubionym aparatem małoobrazkowym. Po prostu, kiedy zastanawiam się, do czego mam załadować kolejny film małoobrazkowy, to pierwszym wyborem, jest zwykle moja Leica. Niedawno robiłem nią zdjęcia znowu, wykorzystałem też zachowany po Reflekcie II Ojca, filtr żółto-zielony. Używany przeze mnie obiektyw, to nie jest i nigdy nie był oryginalny, niklowany, składany Leitz Elmar 3,5/50. Używam obiektywów produkcji radzieckiej, od różnych radzieckich kopii aparatów Leica, wyposażonych w standardowe mocowanie Leica, czyli gwint M39, znany również pod nazwami LTM - Leica Threat Mount, oraz Leica Screw Mount. Tym razem, ponownie, był to Industar-22 3.5/50, zewnętrznie trochę podobny do Elmara. Skąd te moje wybory? Przecież moja Leica Standard z 1932, przerabiana, bo bez czarnego lakieru itp. itd. nie jest nawet aparatem z dalmierzem! To zwykły, prosty aparat celownikowy z celownikiem/wizjerem lunetkowym. Nie ma synchronizacji z lampami błyskowymi, nie ma tzw. długich czasów. To prosty aparat z ruskim szkłem! Po prostu, lubię ją! Leica, jakoś tak, przyjemnie leży w ręku. Naprawdę, nie ma porównania do Zorki S, Zorki-4 i FED-2, które również są w mojej kolekcji – one są, w porównaniu, jakieś toporne, mniej dokładnie wykonane. Ograniczenie, z braku dalmierza, do stosowania strefowego ostrzenia, skutkuje tym, że prawie wszystkie zdjęcia nią wykonane, są idealnie ostre! Nawet te wykonywane dużym otworem przysłony. Ostrzenie strefowe, kiedy nabierzesz w tym doświadczenia, bardzo przyspiesza pracę, zwłaszcza w fotografii ulicznej, kiedy trzeba strzelać szybko, bo sytuacje szybko się zmieniają. No i to bardzo lekki i poręczny aparat – dzięki nieautoryzowanemu dodaniu mu oryginalnych zaczepów do paska w latach 50., nie muszę używać skórzanego futerału od aparatu Zorki – mój aparat, jest zawsze otwarty i gotowy do strzału. Bardzo to lubię!

Cóż, możliwe, że jestem snobem i próbuję szpanować tym, że fotografuję Leicą. Do pewnego stopnia! Trudno jednak szpanować radzieckim Industarem, albo Jupiterem. To niezłe szkła, ale jak ktoś chociaż raz miał w ręku oryginalne obiektywy Leitz, albo Zeiss, to od razu widzi różnicę – wszystkie elementy, np. obiektywu Leitz Elmar, są idealnie, ze sobą nawzajem, dopasowane, ani zbyt ciasno, ani zbyt luźno. Wszystko chodzi, po prostu, gładziutko, jak na jakichś delikatnych resorach. Radzieckie Industar-22 i Jupiter-8 klekoczą, bo gdzieś im zrobiono zbyt duże luzy. Na szczęście, obiektywy te są tanie (chociaż ich ceny, znowu, jak wszystko, nagle bardzo poszły w górę) i produkują bardzo dobre, ostre i plastyczne obrazy – to optyczne kopie niemieckiego Tessara 3.5/50 i Sonnara 2/50 firmy Zeiss, a składany Industar-22, jest funkcjonalną kopią składanego Leitz Elmar z optyką Tessara 3.5/50. Ktoś bardziej zasobny, może poszukać obiektywów Canon albo Voigtlander z mocowaniem M39/LTM, które powinny być, naprawdę, i lepsze optycznie i mechanicznie, np. pod względem dokładności wykonania ich korpusów, jednak znacząco tańsze od obiektywów Leitz. Mnie musi wystarczyć, to co mam. I wystarcza!

Zapraszam do obejrzenia kilku przykładów z ostatniej rolki Fomapan 100, zrobionych moją Leicą Standard z 1932 roku z radzieckim obiektywem Industar-22 3.5/50 i filtrem żółto-zielonym – poniżej (ale najpierw moja Leica Standard z obiektywami Industar-22 3.5/50 i Jupiter-8 2/50), a także do zaglądania do innych moich miejsc w sieci.

 


 













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powstanie Warszawskie 1944 – Wspomnienie o moim Ojcu w 80. rocznicę "Godziny W"

Postanowiłem, by w 80. rocznicę "Godziny W" opublikować, tutaj na blogu, oraz szczególnie, na kanale YouTube , skromny, fotograficzny projekt, jako wspomnienie o moim Tacie, uczestniku Powstania Warszawskiego . W każdym z kluczowych miejsc, które kojarzę z Jego opowieścią o Powstaniu, od 1 sierpnia do 2 października 1944, chciałem zrobić po jednym zdjęciu, aparatem, który do niego należał. Długo wzbraniałem się, przed samodzielnym występem przed kamerą, obawiając się, że wypadnę, „jak Biden podczas debaty z Trumpem”, ale ostatecznie zdecydowałem się, na to, więc powstał zarówno film, jak i zdjęcia i dodatkowo slideshow, jako trailer promocyjny . Nie będę dłużej opisywał filmu, nie podam też opisów zdjęć, bo wydaje mi się, że film powie więcej i lepiej o całej koncepcji na wspomnienie i historii, którą chciałem przedstawić. Generalnie, chodziło mi o to, aby historia, nie umierała wraz z człowiekiem, a w dużej mierze, tak właśnie się dzieje. Tutaj link do biogr...

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec...

Kolor poza kontrolą

Zastanawiałem się, czy ten wpis powinienem zatytułować " Porażki ...#2 ", czy " Zabawy ...#2 ", więc otrzymał swój indywidualny tytuł. A zaczęło się od tego, że podczas odnawiania jednego z pokojów i robienia porządków w moich "zasobach", znalazłem kasetę z nienaświetlonym, kolorowym filmem małoobrazkowym, dwunastoklatkowym typu 135 . Był to film Konica Centuria Super o nominalnej czułości ISO 100/21 DIN . Zupełnie nie pamiętam, ani skąd, ani kiedy w mojej szufladzie ten film się znalazł. Używałem filmów Konica około 30. lat temu, kiedy brakowało filmów Fuji , które lubiłem najbardziej, lub chciałem nieco zaoszczędzić, bo filmy Konica , były sporo tańsze, ale wtedy były to kasety z ładunkiem 36. a przynajmniej 24. klatki. Możliwe, że ten, od kogoś dostałem, ale naprawdę, nie mam pojęcia, skąd się u mnie wziął. Owe 30 lat temu, używane przeze mnie filmy były nowe, naświetlałem je nominalnie i były wywoływane niezwłocznie po naświetleniu w automacie Fu...