Miałem o tym nie pisać, bo to w sumie nie moja porażka...
Chciałem zrobić trochę zdjęć, zbliżeń w pionowym formacie na małym obrazku, posługując się Rolleiflexem z adapterem Rolleikin i nasadką Rolleinar 1. Założyłem Fomapan 200 do aparatu i w ciągu kilku dni, może tygodni zrobiłem cały film.
Akurat skończyła mi się chemia, a w związku z remontem części domu, nie naciskałem na uruchomienie ciemni, więc oddałem film do wywołania w labie, z którego usług, np. skanowania korzystam.
Bardzo rozczarował mnie efekt, ale nie kadry, które zrobiłem, a techniczna strona skanów. Zdjęcia w formacie "portrait", były w poziome paski, a na nich mnóstwo maleńkich paprochów. Coś takiego zobaczyłem chyba po raz pierwszy. Poczekałem z opinią na odbiór filmu z labu.
Film wywołany był w paski, widoczne na powierzchni kadru. Podobny efekt można uzyskać wywołując małoobrazkowy film w Rodinalu w standzie - nazywają to "firankami" od perforacji, spowodowanymi nierównomiernym spływem grawitacyjnym bromków w procesie wywoływania bez mieszania roztworu. Paprochy, moim zdaniem, pochodziły ze skanera - na poszczególnych kadrach powtarzał się ich układ.
Jednym słowem, cała robota zepsuta. Nawet nie podjąłem dyskusji z laboratorium. Byłem zdruzgotany.
Tylko jedno zdjęcie nadaje się do publikacji - niewidoczne są poziome paski, ani paprochy. Co ciekawe, jest to kadr bardzo niedoświetlony - technicznie zbyt "cienki". To pokazany niżej autoportret w lustrze, który pokazałem już wcześniej na Instagramie, gdzie uzyskał sporo, jak na moje zdjęcia, polubień.
...
W związku z Nowym Rokiem 2025, podjąłem zobowiązanie, by samodzielnie wywoływać wszystkie moje filmy i błony naświetlone w tym roku!
Wszystkiego Najlepszego!
Komentarze
Prześlij komentarz