Przejdź do głównej zawartości

Ricoh Diacord G, czyli trochę inaczej - My TLR story #14

Kolejna lustrzanka dwuobiektywowa 6x6 w moich rękach, to Ricoh Diacord G z 1958 roku. Bardzo przyjemny aparat - zarówno wizualnie, jak i w użyciu. Wysokim standardem wykończenia, nie ustępuje Rolleiflexom i Rolleicordom, a wygląda na to, że nie ustępuje im również pod względem technicznym. Przyglądając mu się pobieżnie, wydaje się, że mamy do czynienia z klonem Rolleiflexa, lub Rolleicorda, jednak przy bliższym poznaniu, widzimy nieco różnic, głównie w obsłudze aparatu.

Obiektyw celowniczy, to trójelementowy Riconar Viewer 3.5/80, natomiast zdjęciowy, to czteroelementowy (typu Tessar?) Riken Riconar 3.5/80. Aparat wyposażono w jasną matówkę z rastrem, dużą i wygodną lupę, a także w migawkę Citizen-MXV  - B, 1s, 1/2s, 1/5s, 1/10s, 1/25s, 1/50s, 1/100s, 1/200s, 1/400s. Zmiany czasu migawki i wartości przysłony ustawia się dźwigniami po bokach obiektywu, a odczytuje się je w okienku, nad obiektywem celowniczym, jak w Rolleiflexach. Poza tym, mamy dźwigienki naciągu migawki, samowyzwalacza i synchronizacji lamp błyskowych X i M. Ustawianie ostrości odbywa się, za pomocą dwóch, sprzężonych ze sobą dźwigni, po obu stronach wysuwanej czołówki. Po lewej stronie korpusu jest gorąca stopka, dla mocowania lamp błyskowych. Po prawej stronie korpusu, znajdują się: pokrętło przesuwu błony i okienko licznika klatek. Aparat nie ma sprzężenia naciągu migawki z przesuwem błony i licznikiem klatek. Tym samym, nie ma blokady podwójnej ekspozycji, co może być zarówno wadą, jak i zaletą - wymaga od nas uwagi i zapamiętywania wykonanych zdjęć, aby nie naświetlać więcej, niż jeden raz, jednej klatki filmu, ale jednocześnie, pozwala na twórcze wykorzystywanie tej cechy. Prezentowany egzemplarz, jest wyposażony w wielokrotnie naprawiany skórzany futerał, który ma jednak okienko podglądu licznika klatek w innym miejscu, niż jest ono na korpusie aparatu i nie pozwala na jego podgląd, co może być przyczyną niechcianej, podwójnej ekspozycji. Być może, futerał pochodzi od innego, choć bardzo podobnego aparatu Ricoh Diacord - inne elementy aparatu, pasują do niego idealnie.

Fotografowanie tym aparatem, jest bardzo przyjemne, chociażby ze względu na jasną matówkę z rastrem, dużą lupę i wygodne dźwignie ustawiania ostrości, ale przestawiając się z innego TLR, do nich trzeba się trochę przyzwyczaić, bo na tym głównie polega odmienność obsługi aparatu. Brakuje mi trochę siatki prowadnic, pomagających w poziomowaniu kadru, ale mam je wyłącznie na matówce Rolleiflexa. Podczas wykonywania rolki testowej, nie udało mi się ustrzec przed niechcianą, podwójną ekspozycją - taka jest uroda tego rodzaju aparatów. Na jednym zdjęciu wypróbowałem możliwość wykonywania zbliżeń z odległości mniejszej, niż standardowe 3.5 stopy (~1 m) wykorzystując soczewki zbliżające Heidosmat-Rolleinar, produkowane, dla aparatów Rolleiflex i Rolleicord. Okazuje się, że pasują, pomimo różnych ogniskowych (80 vs 75 mm) obiektywów tych aparatów. Obiektyw zdjęciowy, Riken Riconar 3.5/80, jest ostry i daje ładną plastykę obrazu, która mi się podoba i kierowany pod słońce, produkuje nieprzesadnie wielkie flary. Zdjęcia na wolnym powietrzu, robiłem korzystając z filtra żółtego Y2 firmy Yashica. Wygląda na to, że z aparatem Ricoh Diacord G, polubimy się!

Zapraszam do odwiedzania moich innych miejsc w sieci!

Poniżej aparat Ricoh Diacord G i zdjęcia z rolki testowej - przedostatnie zdjęcie, to nieintencjonalna, podwójna ekspozycja, a ostatnie, to próba Rolleinar/Heidosmat:













Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Leica IIIa z 1939 roku - pierwsze wrażenia

Niedawno, w moje brudne łapy, trafiła kolejna "legenda" - aparat Leica IIIa z 1939 roku, wersja chrom, dostarczona z ciekawym, wysuwanym (składanym) obiektywem Leitz Wetzlar Summar 2/50 z 1935 roku o sześciolistkowej przysłonie, domykającej się do wartości f=12,5 . Aparat jest nieco zniszczony przez dotychczasowe użytkowanie, ale od razu wydawał się być sprawny. Migawka pracuje cicho i gładko, na wszystkich czasach, od 1 s do 1/1000 s . Moje obawy skupił obiektyw. Wydawał się nieco zamglony, ale nie przyjrzałem mu się dokładnie, tylko od razu do aparatu załadowałem film. Byłem bardzo niecierpliwy, chcąc zobaczyć pierwsze zdjęcia.  Aparat okazał się bardzo przyjemny w użyciu, co było dla mnie oczywistością. Sprawna Leica "musi" być przyjemna w użyciu. Może plamka dalmierza powinna być bardziej wyraźna, ale to sprzęt, który ma 86 lat. Sam chciałbym, w jego wieku, cieszyć się podobną sprawnością. Polubimy się. Na pewno! ...

Prezenty i nabytki

Muszę kolejny raz przyznać, że mam mnóstwo szczęścia do ludzi. Okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku, a również później, czas moich urodzin, przyniósł mi wiele radości i życzliwości, a przy tym, sporo ciekawych prezentów w dziedzinie starych aparatów i tradycyjnej fotografii. Na moich półkach pojawiły się nowe (a przecież stare) aparaty, wspaniały obiektyw i mechaniczny samowyzwalacz! Ale zacznijmy po kolei. Najpierw, od Brata, dostałem piękny, praktycznie nieużywany obiektyw Jupiter-11 4/135 w eksportowej wersji "silver" z mocowaniem M42 . Ma wygrawerowany na korpusie napis "Made in USSR" a etykietka na oryginalnym pudełku jest w języku niemieckim. Obiektyw ten, jest zasadniczo kopią obiektywu Sonnar 4/135 produkcji zakładów Carl Zeiss Jena - mam taki z 1957 roku z mocowaniem Exakta . Niektórzy mówią, że radziecka kopia jest lepsza, a jak jest naprawdę, spróbuję niedługo sprawdzić!  W tym samym czasie, sam sobie zrobiłem urodzinowy prezent i na znanym portalu s...

Zlot Pod Kleszczami Kraba 2025 i stare aparaty

Zlot Pod Kleszczami Kraba , dawny Zlot Łodzi Polinezyjskich Proa , jest niezłą okazją dla fotografa, więc jak co roku, wziąłem ze sobą moje "zabytki", zapas materiałów negatywowych i trochę akcesoriów. Do małego plecaka zmieściły się trzy aparaty. To był Rolleiflex Automat z 1938 roku, który właśnie wrócił z naprawy i CLA oraz moje dwie Leiki - Leica Standard z 1932 z radzieckim Jupiterem-12 2.8/35 i Leica IIIa z 1939 roku z Elmarem 3.5/50 z 1935 roku. Dla Rolleiflexa miałem kilka rolek Fomapana 400 , które miałem zamiar naświetlić na ISO100 , bo wielokrotnie słyszałem, że taka procedura daje znakomite rezultaty w tym o wiele mniejsze ziarno. Dla aparatów małoobrazkowych miałem kasety z filmem Fomapan 100 , które zamierzałem naświetlić i wywołać zgodnie z ich czułością nominalną. Dla Elmara z Leicą IIIa i Tessara 3,5/75 w Rolleiflexie , miałem po kilka różnych filtrów, ale w sumie użyłem wyłącznie filtrów żółtych numer 2 .  Ju...