Od znanego już dobrze czytelnikom mojego bloga kolegi, kolekcjonera aparatów, Roberta, dostałem do wypróbowania, dwa kolejne aparaty. Oba będące, japońskimi kopiami, bądź rozwinięciami, aparatu Leica III.
Pierwszy z nich, to Nicca Type 5, od zewnątrz łudząco podobny, do swojego pierwowzoru, czyli aparatu Leica III. Innowacją, jest otwierana, po zdjęciu dolnej pokrywy, klapka na tylnej ściance, która pozwala na założenie filmu bez specjalnego przygotowania końcówki, jak to ma miejsce w oryginalnej Leice. Poza tym, to bardzo ładnie i precyzyjnie wykonany aparat, którym pracuje się, dokładnie tak samo i tak samo przyjemnie, jak Leicą. Do aparatu dołączony był obiektyw Nicca 2.8/50 z niebieskimi powłokami antyodblaskowymi, wyskalowany w stopach angielskich.
Drugim z aparatów, był Canon Model VT i tutaj różnic i innowacji w stosunku do pierwowzoru było o wiele więcej. Przede wszystkim, wizjer zintegrowany z dalmierzem („typu Contax”) i zmienną ogniskową, pozwalającą na używanie obiektywów o ogniskowych 35 mm, 50 mm, bez konieczności użycia dodatkowego sprzętu i RF widoczne jest centrum kadru, a do kadrowania używa się wtedy wizjera o odpowiedniej ogniskowej z korekcją paralaksy. Po drugie, mechanizm szybkiego naciągu migawki za pomocą rozkładanej dźwigni, pod dolną klapą aparatu – bardzo wygodne rozwiązanie, np. do zdjęć sportowych: lewą ręką, błyskawicznie naciągamy migawkę, a prawą ręką naciskamy spust. Czasami trzeba uważać, bo rozłożona dźwignia, jest dość ostrym szpikulcem, ale nie miałem związanych z nią niebezpiecznych sytuacji. Nie przeszkadza to w tradycyjnym naciąganiu migawki za pomocą pokrętła, które trzeba do tego celu unieść, a następnie można je opuścić, specjalnym przyciskiem. W celu wycofania filmu, oprócz obrócenia pokrętła przy spuście migawki, trzeba specjalną dźwigienką unieść pokrętło cofania, a po zakończeniu czynności cofania i wyjęciu filmu wystarczy wcisnąć pokrętło cofania na miejsce, a pokrętło przy spuście ustawić na „A”. To są, pozornie bardzo proste, ale bardzo przyjemne w użytkowaniu innowacje, bo dzięki nim, górna ścianka aparatu jest płaska, bez wystających części, porównując np. do aparatu Zorki 4, którego powierzchnia górnej klapy przypomina sylwetkę okrętu wojennego z nadbudówką, wystającymi z niej wieżyczkami i wielkim kominem. Pokrętło zmiany czasów, jest użytkowo podobne do, np. znanych z aparatów FED-2 i Zorki-S i pozwala na zmianę czasu otwarcia migawki, zarówno przed, jak i po jej naciągnięciu. Aparat ma, podobnie jak Leica III, pokrętło długich czasów umieszczone z przodu, po prawej stronie, a obok niego dźwignię samowyzwalacza. Tylna klapka aparatu jest otwierana na zawiasach, dzięki temu ładowanie filmu jest łatwe i wygodne, a nad jej zamkiem, znajduje się gniazdo synchronizacji lampy błyskowej. Dźwigienka pod pokrętłem zmiany czasów migawki, pozwala synchronizować ją z lampami starego i nowego typu – F, M i X. Do aparatu dołączony był standardowy, jasny obiektyw Canon 1.8/50 z żółtymi powłokami antyodblaskowymi, wyskalowany w metrach.
Reasumując, oba aparaty są znakomicie wykonane i pracuje się nimi bardzo przyjemnie. Nicca, to po prostu, japońska Leica III, ze znakomitym obiektywem, czyli bardzo dobry aparat, ale Canon Model VT, to dla mnie jest rewelacja – doskonały, jasny obiektyw, wizjer ze zmienną ogniskową i zintegrowany dalmierz z wyraźną plamką, a do tego szybki naciąg migawki. Chciałbym jeszcze raz móc spróbować zmierzyć się z nim, tym razem z teleobiektywem 135 mm w sytuacji „sportowej”.
Jedna uwaga przeciw. Ale przeciw czemu, czy raczej komu? Mając do dyspozycji oba aparaty z precyzyjnym dalmierzem, chciałem spróbować zdjęć z całkowicie otwartą przysłoną, celując w punkt i nie wszystkie z tych moich zdjęć są ostre. Cóż, starowzroczność i okularnictwo fotografa, robią swoje...
Zapraszam do odwiedzania innych moich miejsc w sieci!
Poniżej
zdjęcia:
Aparat Nicca Type 5 i kilka przykładowych
zdjęć.
Aparat Canon Model VT i kilka przykładowych zdjęć.
Komentarze
Prześlij komentarz