Nie będę udawał, że jestem myślicielem, teoretykiem sztuki, który analizuje i opisuje zjawiska we współczesnej sztuce w tym we współczesnej fotografii. Jestem obserwatorem, odbiorcą i uczestnikiem kultury i jak się okazuje, również twórcą. Od czasu, kiedy ponownie zająłem się fotografią - fotografowaniem starymi aparatami, na tradycyjnych materiałach światłoczułych - również bacznie przyglądam się, jak współczesna fotografia zlała się z życiem i stała się jego nierozerwalną częścią, jakie spełnia funkcje i na jakie potrzeby odpowiada.
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych zastosowań fotografii, jest masowe wykonywanie autoportretów - w skrócie nazywanych "selfie". Współczesny aparat fotograficzny, każdy użytkownik ma stale przy sobie i ma permanentną sposobność, by go użyć, a jednym ze sposobów jego użycia, jest zrobienie sobie, i często również osobie towarzyszącej, zdjęcia portretowego w bieżącej sytuacji i okolicznościach, do czego fotograficzny aparat w smartfonie, jest specjalnie przystosowany. Często, zdjęcie takie zostaje natychmiast umieszczone w sieci, na profilu autora w mediach społecznościowych.
Można powiedzieć, że bardzo rzadko, współczesne zdjęcia uzyskują materialną postać papierowej odbitki, czy wydruku. Marginalna liczba zdjęć w formie papierowej, przypomina o tym, co kiedyś o fotografii pisała Susan Sontag, że specyficzną cechą fotografii, jest jej istnienie w fizycznej postaci papierowych odbitek. Dzisiaj zdjęcia funkcjonują głównie w świecie wirtualnym i tylko niektóre, drobiazgowo wyselekcjonowane, spotkamy jako papierowe wydruki. To samo dotyczy wspomnianych autoportretów i szeroko rozumianej fotografii na filmie - bardzo mała część z tak uzyskiwanych zdjęć, jest doprowadzona do papierowej postaci w tradycyjnym procesie pozytywowym w ciemni, pod powiększalnikiem. Większość jest skanowana z negatywów i umieszczana przez autorów w sieci mediów społecznościowych. Tak głównie, również ja realizuję swoje prace fotograficzne, zdając sobie sprawę, że to zaledwie część zabawy w tzw. fotografię analogową.
Wracając do "selfie", trzeba powiedzieć, że fotograficzne autoportrety są prawie tak stare, jak sama fotografia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Selfie i https://en.wikipedia.org/wiki/Selfie Za pierwsze selfie uważa się fotograficzny autoportret wykonany przez Roberta Corneliusa w 1839 r. Przed oczami mam autoportrety Witkacego i Vivian Meier... Dzisiaj można już mówić o "kulturze selfie"...
Również i ja popełniłem sporo fotograficznych autoportretów. Jedne z nich, to typowe selfie, wykonywane smartfonem i umieszczane na Facebooku, ale zrobiłem również pewną liczbę zdjęć starymi aparatami, na tradycyjnych materiałach światłoczułych, korzystając z odbicia w lustrze, albo samowyzwalacza. Moje autoportrety, czyli selfies, robiłem aby sprawdzić działanie aparatu, innym razem z braku modela do fotograficznego portretu, a innym razem, dla żartu - po prostu. Część z nich można zobaczyć w specjalnych albumach:
więcej na moim Flickr'ze: https://www.flickr.com/photos/robhosailor/albums/72157712710337171
kilka na Lomography: https://www.lomography.com/homes/robhosailor/albums/2402833-selfies
również na Instagramie, ale tam nie ma dla nich osobnego albumu...
Co ciekawe, również popularne aparaty fotograficzne z lat 60. XX wieku, bywały przystosowywane, do wykonywania selfie, przez pokrycie warstwą odblaskową (lustrzaną) przedniej części wizjera - tak jest np. w aparacie Ilford Sportsman niemieckiej firmy Dacora - z mojej mikro kolekcji.
Poniżej, dwa ostatnie moje selfie - pierwsze wykonane Rolleiflexem z wykorzystaniem odbicia w lustrze, drugie moją Leicą Standard z 1932 roku z radzieckim obiektywem Jupiter-8 2/50 z 1965 roku z wykorzystaniem odbicia w elemencie architektury Pasażu Wiecha w Warszawie. Trzecie zdjęcie przedstawia moje odbicie w lustrzanej powierzchni wizjera aparatu Ilford Sportsman-Dacora z 1962 roku - kiedy prawidłowo wykadrujesz swoje odbicie w wizjerze i masz ustawione prawidłowe parametry, możesz wykonać swój autoportret.
Komentarze
Prześlij komentarz