Przejdź do głównej zawartości

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel, Zenit, a w szczególności Smena, są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę?

Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu, chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj. Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit, był szczytem możliwości, a wielu musiało zadowolić się Smeną. Czy były to złomy i śmieci? Na pewno, nie były aparatami wysokiej klasy! Co do tego, żadnych wątpliwości nie ma. Ale nie jest prawdą, że były złomami, śmieciami i g*wnem. Miliony ludzi na świecie robiły, a wielu wciąż robi nimi zdjęcia. Mnóstwo zdjęć, od zwykłych pamiątek z rodzinnych wydarzeń, do zdjęć o niezaprzeczalnej, artystycznej wartości. Wyprodukowana w milionach egzemplarzy, popularna Smena 8M, pozwoliła milionom użytkowników uwieczniać ważne dla nich chwile, a młodzieży rozpocząć przygodę z fotografią. Dlaczego dzisiaj nie mogą spełniać podobnej roli? Na wspomnianych, fejsbukowych grupach, "odsądzane są od czci i wiary" i szeroko lansowany jest pogląd, że tylko doskonały aparat z doskonałą optyką, wewnętrznym pomiarem światła, wręcz z automatyką, właściwy jest dla rozpoczęcia zabawy z fotografią na tradycyjnych materiałach. Głęboko się z tym nie zgadzam! Oczywiście, sprzęt jest ważny, ale fotografia, to nie jest sama technika! Najważniejsze jest oko i umysł fotografa, a narzędzie, jest medium pośredniczącym. Wielokrotnie, znakomici koledzy, konkretnymi przykładami ich własnych zdjęć, dowodzą, że Zenitem, Smeną i innymi, popularnymi i tanimi, radzieckimi aparatami, można robić doskonałe zdjęcia - po prostu, trzeba je najpierw poznać, a potem się tego nauczyć! Ale, szkodliwy, moim zdaniem, pogląd szerzy się nadal.

W czerwcu postanowiłem spróbować tego, co robiliśmy wspólnie z nieżyjącym już, niestety, kolegą Maćkiem z technikum, prawie pół wieku temu. Otóż często, żeglowaliśmy wspólnie moją, pierwszą żaglówką. Maciek zawsze miał ze sobą swoją Smenę i robił dużo zdjęć, kiedy ja byłem przy sterze. Nie pamiętam już, czy była to szóstka, siódemka, czy ósemka - są one, zewnętrznie, bardzo do siebie podobne. Nie mam jakiejś specjalnej kolekcji aparatów typu Smena, ale mam Smenę 2, Smenę 8, dwie różniące się szczegółami Smeny 8M i Smenę Symbol. Do tej zabawy wybrałem Smenę 8 - najbardziej zbliżoną, do tamtej z moich wspomnień. Chciałem, jak pół wieku temu, zrobić kilka zdjęć podczas żeglowania. Szybko okazało się, że prowadzącemu żaglówkę, który ma zajęte obie ręce obsługą steru i szotów głównego żagla, bardzo jest trudno, jednocześnie obsłużyć aparat i aplikację pomiaru światła w smartfonie - pomiar światła, naciąg filmu, ustawienie przysłony i czasu otwarcia migawki, osobny naciąg migawki, celowanie... Zrezygnowałem po dwóch zdjęciach - Kasia zezwoliła mi, pokazać Wam jedno z nich. Ale w aparacie pozostał nienaświetlony film, więc zrobiłem kilka kadrów na przystani i kończyłem go jeszcze przez kolejne dni - w okolicach naszego domu i w Warszawie.

Jakie zdjęcia zrobiłem? Zwyczajne! Nic specjalnego. Procentowy stosunek zdjęć dobrych, do niedobrych, jest podobny, do tego, jaki robię Leicą, Exaktą, czy ostatnio Rolleiflexem! Bo takie zdjęcia robię i mam już kłopoty ze wzrokiem, zwłaszcza kiedy muszę ustawiać ostrość i inne parametry, np. korzystając z oznaczeń na aparacie. Ale klimaty są podobne i nie ma, ani genialnych kadrów, ani wielkiego G. Wszelkie wady i niedoskonałości, możecie zwalić na fotografa - aparat jest tylko narzędziem! Całkiem fajnym narzędziem! 

PS: Przecieki światła? Nie pochodzą z aparatu, a z filmu konfekcjonowanego z dużej rolki - pojawiły się jeszcze na różnych innych rolkach - niestety...

*

Zapraszam do odwiedzania moich innych miejsc w sieci!

*

Poniżej: moja Smena 8, zdjęcie zrobione przez Maćka, prawie pół wieku temu i kilka przykładowych kadrów z mojej Smeny 8 na Fomapanie 100, wywołanych w Fomadonie R09 w rozcieńczeniu 1:100/1h "semi stand":
















Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec