Przejdź do głównej zawartości

"Reels" i "Shorts"

Dzisiaj, nie tyle o fotografowaniu starymi aparatami, co znowu, na temat prezentacji w sieci.

Już od pewnego czasu, w tzw. mediach społecznościowych, jedną z preferowanych form prezentacji wideo są krótkie i bardzo krótkie formy. Domyślam się, że wnika to z jakichś badań, które pokazały, że "typowy" użytkownik Instagrama, Facebooka, czy YouTube'a, nie skupia uwagi, na materiale wideo dłuższym, niż jedna minuta, a spora część z nich nudzi się już, przy oglądaniu wideo dłuższego, od połowy minuty. Brzmi to raczej smutno, bo z tego może wynikać, że nie potrafimy skupiać głębiej naszej uwagi, ani na tekście (większość użytkowników newsów internetowych, czyta wyłącznie nagłówki - tytuł i "lead" - i na tym opiera swoją wiedzę o współczesnym świecie...) ani na obrazie, nawet ruchomym, jak wideo. Oczywiście, decyzje właścicieli mediów społecznościowych, mogą również wnikać z potrzeby oszczędzania przestrzeni dyskowej serwerów, ale przypuszczam, że jednak przeważyły argumenty, polegające na preferencjach użytkowników - wolimy krótko i "po łebkach", bo szybko się nudzimy i prawie natychmiast musimy przejść, do następnego materiału wideo. 

Idąc za tymi potrzebami, właściciele mediów społecznościowych udostępnili nowe formaty, do prezentacji krótkich i bardzo krótkich form wideo - na Instagramie i Facebooku, są to tzw. "Rolki" ("Reels") a na YouTube "Shorts" - krótkie, około jednominutowe wideo, prezentowane w pionowym formacie np. w celu łatwego udostępniania wideo wprost ze smartfona. Do tego dochodzi możliwość udostępniania, na Instagramie i Facebooku, tzw. "Relacji" - bardzo krótkich, nieco ponad dwudziestosekundowych wideo lub obrazów, okraszonych dźwiękiem np. muzyką, które są widoczne w medium w ciągu doby i po tym czasie, zostają automatycznie ukryte i usunięte.

Jest, jak jest, czyli nie należy obrażać się na rzeczywistość. Skoro ludzie lubią oglądać bardzo krótkie formy wideo, to znaczy, że również ja muszę im je dostarczyć - zupełnie niedawno, na moim Instagramie, Facebooku i YouTube, pojawiły się "Rolki" ("Reels") i "Shorts". Automatycznie wpadają do swoich "szufladek" i tam, łatwo można je odnaleźć. Na razie, moje "Rolki" i "Shorts", mają jeszcze coś mojego, czyli ciszę - brak podkładu muzycznego, ale pewnie, będę musiał pomyśleć i nad tym... Cisza źle się "sprzedaje" - poza klasztorem zen...

Oto bezpośrednie linki, do moich trzech pierwszych "Reels", na Instagramie (a nie, przepraszam, jest jeszcze jedna, pierwsza z prawej na poniższym screenshot, ale ona jest próbną rolką - zwykłym zdjęciem - więc się nie liczy...):

https://www.instagram.com/reel/CsKI1puOcz4/
https://www.instagram.com/reel/CsVgo2ULCc8/
https://www.instagram.com/reel/CsV8GZmJERx/

A tutaj, moje "Shorts", na YouTube:

https://www.youtube.com/shorts/8QVhVkff-zU
https://www.youtube.com/shorts/pvCuN7HHmno
https://www.youtube.com/shorts/hKPrNavte78

To są te same filmiki, ale od razu widać różnice - różnią się stroną tytułową, bo na Instagramie można ustawić ją indywidualnie, a na YouTube jeszcze nie... Łatwo również zauważyć, że  te moje krótkie formy wideo, w bardzo krótkim czasie (w ciągu doby od publikacji) uzyskują około setki odsłon, co było raczej niemożliwe, dla moich standardowych, kilkuminutowych slide-shows. Ale naprawdę, nie jestem pewien, czy o tego rodzaju popularność ("po łebkach") moich zdjęć, chciałbym zabiegać...

Poniżej - zrzuty ekranu moich profili z "Rolkami"/"Shorts":




Komentarze

  1. Z moich pobieżnych obserwacji wynika, że moje "Reels" na Instagramie i Facebooku są o wiele częściej oglądane, niż jakiekolwiek moje wideo, zwykłe i "Shorts", na YouTube! Te, które na YouTube osiągnęły około setki odsłon, w tym samym czasie, na Instagramie i na Facebooku osobno, osiągały po 500 odsłon! Taka jest widocznie specyfika tych mediów. Dla mnie, niewiele z tego wynika, bo nie traktuję tego zawodowo, ale podaję to tutaj, jako ciekawostkę...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel , Zenit , a w szczególności Smena , są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę? Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu , chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj . Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit , był szcz

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec