Do napisania tego artykułu skłoniła mnie krótka dyskusja, po zamieszczeniu, przez administratora facebookowej grupy Aktywna Grupa Fotografów Analogowych (A.G.F.A.) wideo, pełnego kontrowersyjnych treści. Zresztą, już wcześniej pojawiło się podobne, w swoim przekazie, wideo mówiące o tym, że zajmować się fotografią na filmie (analogową) nie warto ...
Przypomniała mi się pewna rozmowa w kolejce, przed pocztą, podczas pandemii Covid-19, kiedy stałem tam ze swoją Kine Exaktą II, na pasku, bo po drodze zrobiłem kilka zdjęć, i mężczyzna, również czekający w tej kolejce, zaczepił mnie: "Pan jeszcze robi tym zdjęcia? Przecież to się, w ogóle, nie opłaci!"
Zaraz! Czy moja zabawa, moje hobby, mój sposób spędzania wolnego czasu, musi się mnie, czy komukolwiek innemu, opłacać??? Co to, w ogóle, jest? Jeden mówi, że czegoś takiego, czym się zajmuję, dla zabawy, to w ogóle nie ma, drugi, że nie warto tym się zajmować, a trzeci, że to się nie opłaci?
Po pierwsze, zgadzam się z opinią, że fotografia jest jedna! Ale fotografia, nie jest jednolita, ani nie jest wszędzie i zawsze jednakowa! Każdy, kto fotografuje może wybrać swoje własne, ulubione narzędzia i metody, ulubione tematy i ulubione środki wyrazu. Fotografia, będąc wciąż jedną, jest bardzo różnorodna. Fotografowie używają aparatów cyfrowych, smartfonów i kamer i tradycyjnych, z wieloma różnymi obiektywami i z otworkami, zamiast nich, a niektórzy wykorzystują kopioramy, by uzyskać obrazy fotograficzne, czyli obrazy malowane światłem, bez użycia kamer, np. metodą cyjanotypii. Fotografowie tworzą obrazy barwne i monochromatyczne, zajmują się portretem, fotografią uliczną, krajobrazową, makrofotografią, astrofotografią i mikrofotografią, fotografią dokumentalną, reportażową i aranżują sceny, które potem fotografują, preparują obrazy przy pomocy rozmaitych technik, zarówno cyfrowych, jak i tzw. analogowych w tym tradycyjnych technik szlachetnych. Zajmują się fotografią, albo tylko robią zdjęcia, jedni profesjonalnie, inni dla zabawy, jedni dla zarobku i dla wzbogacenia portfolio, w celu ekspresji własnych przeżyć i myśli i zaprezentowania ich na wystawie, a inni, żeby tylko mieć pamiątkę z urodzin, albo pochwalić się, na swoim koncie w mediach społecznościowych. Każdy z działów i rodzajów, owej jednej fotografii, jest równie dobry i ważny i odpowiedni, dla tych którzy się w nim odnajdują i ten rodzaj fotografii uprawiają. Oczywiście, profesjonalistom, powinien się on opłacić, ale wszystkim innym, w tym amatorom, dawać przyjemność i satysfakcję.
Aha! I wcale nie jest tak, że fotografia analogowa profesjonalistom się nie opłaci, bo znam takich, którzy z sukcesami ją uprawiają, właśnie dla zalet, które oni i ich klienci w niej zauważają i cenią. A pewnie więcej zarobiliby, jako maklerzy giełdowi ...
A jak to jest u mnie z tą fotografią analogową? Kiedyś, dla mnie, była po prostu fotografią, częściowo była też moim narzędziem pracy i wtedy (początek lat 90. XX wieku) została zastąpiona metodami i narzędziami cyfrowymi. Dzisiaj, jest moim hobby i środkiem wyrazu. Uwielbiam stare aparaty, ale szczególnie wtedy, kiedy mogę je użytkować, czyli robić nimi zdjęcia - tak, jak kiedyś. Kiedyś poszukiwałem aparatów nowoczesnych i doskonałych - dzisiaj skupiam się na najstarszych. Uważam, że ten rodzaj narzędzi i metod, pozwala mi na uzyskiwanie specyficznych i indywidualnych efektów, niemożliwych lub trudnych do uzyskania metodami cyfrowymi. A nawet, jeśli metody cyfrowe są doskonalsze, to przecież, nie o to chodzi, żeby komputery zastępowały np. malarstwo, tak jak tradycyjną fotografię, na materiałach światłoczułych, imitując je, bo każde narzędzie i każda dziedzina sztuki, wiążą się z własnymi, specyficznymi środkami wyrazu. Nie przyszłoby mi nigdy do głowy, mówić komukolwiek, że jego hobby, sposób spędzania wolnego czasu, czy dziedzina, którą kocha i uprawia, nie istnieje, bądź nie jest warta uprawiania, bo się po prostu nie opłaci. Niech każdy zajmuje się tym, co chce, co lubi, co kocha i co sobie wybierze, tym co najbardziej jemu i jego ekspresji, odpowiada.
To trochę tak, jak z moim, ukochanym żeglarstwem: Większość ludzi w Polsce uprawia żeglarstwo w ten sposób, że wypożycza, na maksimum dwutygodniowy urlop, kabinowy, wygodny jacht na Mazurach - zbudowany w setkach podobnych egzemplarzy w stoczni. Jachtem tym przemierza i zwiedza kilka jezior, mieszkając na nim, a po urlopie, zwraca go do wypożyczalni. Na tym, często, kończy się ich żeglarstwo. Inni cieszą się z posiadania własnych jachtów, którym poświęcają mnóstwo swojego wysiłku, czasu i pieniędzy, a inni regularnie, czasami wyczynowo, żeglują w regatach, na małych, żaglowych dinghy. Inni żeglują po morzach i oceanach, ścigając się, albo zwiedzając dalekie i egzotyczne kraje, samotnie albo w niewielkich załogach, okrążają owiany złą sławą Przylądek Horn, a jeszcze inni wolą zaciągnąć się, jako załoga, na duże żaglowce. Jeszcze inni, znajdują w żeglarstwie swoje miejsce, dla uprawiania zawodu i zarobkowania, pomimo tego, że przecież więcej zarobiliby w innych zawodach, ale większość, żeglarstwo uprawia amatorsko i rekreacyjnie. Ja staram się żeglować w każdy weekend sezonu, po najbliższym domu, dużym akwenie śródlądowym, kolejną już, małą łodzią żaglową, którą zbudowałem samodzielnie z drewna i sklejki, wiedząc, że to się nie opłaci, bo taniej i prościej, jest kupić używaną, plastikową żaglówkę, a jeszcze prościej, wypożyczyć ją ... Czy ktokolwiek mógłby powiedzieć, że mój, czy czyjkolwiek, sposób na żeglarstwo, nie istnieje, lub nie warto go uprawiać, bo się to nie opłaci?
.
Poniżej zdjęcie wykonane moim najstarszym aparatem Kodak No. 2 Folding Authographic Brownie z 1924-1926 roku, oraz link do najpopularniejszego z moich slideshow - czarno-białych zdjęć wykonanych składanym, mieszkowym aparatem Voigtlander Bessa z 1937 roku:
Komentarze
Prześlij komentarz