Przejdź do głównej zawartości

Po kolei nie będzie ...

Wystarczy, że bloga zacząłem od początku. Nie jestem systematyczny, nie mam nawyku porządkowania, a całe moje życie, jest tego konsekwencją.

Będzie o fotografii i jednym z moich ostatnich aparatów fotograficznych. Skrzynkowy aparat Daci wyprodukowany w Niemczech w latach 50. XX wieku, przez firmę Dacora. Kupiłem go, niedrogo, na jednym z portali aukcyjnych.

Powodów było kilka: nie miałem takiego w swojej mini kolekcji, jest malutki i wydaje się poręczny, jest przystosowany do błony zwojowej typu 120 i produkuje 12 klatek negatywów w formacie 6x6, a to jest maksymalny format, jaki mogę powiększać, moim powiększalnikiem typu Opemus-5. Aparat ma obiektyw typu meniscus, czyli pojedynczą soczewkę, ze stałym ustawieniem ostrości, od około 2 m do nieskończoności, oraz migawkę sektorową o jednym czasie około 1/40 s i B. Zero kombinowania - wystarczy wybrać temat, wycelować prymitywnym dosyć celownikiem lustrzanym i strzelić. Nie należy też martwić się o jakość - optyka gwarantuje, że zdjęcie będzie raczej nieostre. Kojarzy mi się to z modnymi od pewnego czasu, plastikowymi (obiektywy też są plastikowe!) chińskimi aparatami-zabawkami, typu Diana, albo Holga. Istnieje nawet ruch fotografów, posługujących się tymi aparatami, które z założenia robią zdjęcia niedoskonałe technicznie, a owe niedoskonałości, np. wyraźna winieta, ostrzenie w centralnej strefie kadru i rozmywanie narożników itd. itp. traktowane są, jako środek wyrazu i charakteryzują estetykę obrazów wykonanych Dianą i Holgą.

W ogłoszeniu była informacja, że aparat jest sprawny - nie był. Po rozpakowaniu przesyłki, okazało się, że migawka aparatu się zacina i odpala nieregularnie, co kilka naciśnięć spustu. Konstrukcja jest prosta, ale nierozbieralna i nie ma możliwości otworzenia obudowy w celu naprawy migawki. Na szczęście, po wielokrotnych próbach wyzwolenia migawki, pomimo bardzo sztywnego spustu, udało się rozruszać ją tak, bym zdecydował się załadować do aparatu film. O dziwo, uzyskałem 12 zdjęć!

Nie spodziewałem się cudów, wszak to aparat zabawka z lat 50. Zdjęcia były "miękkie", bądź po prostu, nieostre, do tego, z powodu sztywnego, ciężko chodzącego spustu i długiego czasu migawki - poruszone. W uzyskanych rezultatach zabrakło mi wyraźnego winietowania, które tak podoba mi się w zdjęciach wykonanych Holgą. Winietę dodałem w programie graficznym. To nie grzech, bo przecież równie dobrze, można ją dodać podczas naświetlania pozytywu, pod powiększalnikiem. Zresztą, cały proces, od wyboru aparatu i rodzaju filmu, po wykonanie finalnego zdjęcia w materialnej, bądź wirtualnej postaci, podlega kontroli fotografa i ostateczny efekt, jest skutkiem wielu jego decyzji. O roli przypadku w sztuce, nie zapominam, ale napiszę o tym pewnie kiedyś osobny artykuł.

Po kilku tygodniach, oglądam zdjęcia wykonane małą skrzynką Daci ponownie i podobają mi się jeszcze bardziej, bo odpuściłem perfekcjonizm, który czasami wkrada się w moją ocenę własnej pracy. Nieostrość jest skutkiem wyboru takiej, a nie innej optyki, rozmycie, przez poruszenie aparatu podczas strzału, również. Pozostaje powód, dla którego w ogóle skierowałem aparat tam, a nie gdzie indziej, emocje, które mną kierowały przy wyborze tematu i czy udało mi się je przekazać? Wydaje mi się, że tak. Dlatego zdjęcia podobają mi się dzisiaj bardziej, niż kiedy zobaczyłem je po raz pierwszy. One przemawiają do mnie, także dzięki klimatowi uzyskanemu przy użyciu starej, niedoskonałej optyki, więc mam nadzieję, że również do odbiorców.

(tutaj kilka przykładowych, reszta na video i moim instagramie)







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel , Zenit , a w szczególności Smena , są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę? Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu , chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj . Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit , był szcz

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec