Przejdź do głównej zawartości

Kodak No. 2 Folding Autographic Brownie

Taką długą, pełną nazwę, ma ten piękny, mały, składany aparat!
Historia tego modelu zaczyna się w 1915 roku, czyli podczas I Wojny Światowej. Od tego czasu, do zakończenia produkcji w 1926 roku, powstało ponad pół miliona egzemplarzy w kilku wersjach, różniących się głównie obiektywami i migawkami. Mój pochodzi z końca tego okresu. 

Datowanie przeprowadziłem, na podstawie danych z internetu. Aparat został wyprodukowany w Kanadzie, przez Canadian Kodak Company Limited w Toronto Ont. z obiektywem 6.3 anastygmat (z przysłonami od 6.3 do 64) i migawką Kodex (T, B, 1/25, 1/50) wyprodukowaną w USA przez Eastman Kodak Company w Rochester N.Y. Aparat posiada też pięknie zachowany, oryginalny, skórzany futerał. Bezpiecznie będzie powiedzieć, że pochodzi z 1926 roku, ale i tak, jest najstarszym, w pełni działającym, aparatem w mojej malutkiej kolekcji. Kupiłem go naprawdę tanio - za stówkę. Po prostu, czasami trafiają się takie okazje. A to jest naprawdę, bardzo zacny zabytek, stylistyką wykończenia, nawiązujący jeszcze do przełomu XIX i XX wieku.

Aparat "autographic", jest przystosowany, do używania specjalnego rodzaju błony zwojowej, pomysłu i produkcji Kodaka, typu A120. Błony tego typu, były wyposażone w specjalnie przygotowane podłoże, pozwalające na dokonywanie notatek, bezpośrednio na błonie. Specjalna, węglowa warstwa podkładu, reagowała na nacisk rysika, od strony papierowego podkładu. Aparat miał do tego celu specjalne, otwierane okienko i rysik. Po wykonaniu zdjęcia, można było otworzyć okienko i na papierowym podkładzie, zapisać dane wykonanego zdjęcia, które ujawniały się na błonie, dopiero po wywołaniu. Od wielu lat, błony zwojowe A120 "autographic", nie są już produkowane, ale rozmiar błon typu A120 i produkowanych do dzisiaj błon typu 120, są identyczne. Można więc, tym aparatem robić dzisiaj zdjęcia w formacie 6x9, stosując współczesne błony średnioformatowe, typu 120. O jednym jednak nie wolno zapomnieć: nie wolno próbować otwierać okienka w tylnej ściance aparatu, ani próbować zapisywać danych klatki, na papierowym podkładzie, bo można w ten sposób wpuścić światło do wnętrza aparatu i zepsuć swoje zdjęcia. Błony zwojowe typu 120, nie są do tego przystosowane!

Jak robi się zdjęcia tym aparatem? Podobnie, jak innymi, starymi, mieszkowymi aparatami. Odmienny, od znanego nam powszechnie, jest sposób ładowania filmu. Zamiast otworzyć tylną ściankę aparatu, należy wyjąć złożoną część aparatu z mieszkiem i obiektywem. Do tylnej komory załadować nową błonę i nawinąć koniec rozbiegowy papieru podkładowego, na szpulę odbiorczą. Złożyć aparat ponownie. Przewinąć błonę, aż w czerwonym okienku pokaże się cyfra "1". Wtedy otwieramy przednią klapę, wysuwamy mieszek i już możemy wykonać pierwsze zdjęcie, korzystając, ze zwierciadlanego wizjera typu "brillant". Ostrość ustawiamy przez przesuwanie i blokowanie w odpowiednich miejscach wyskalowanych na podstawie, po lewej stronie, szyn wysuwu mieszka. Migawka wykonuje zdjęcia, po każdym naciśnięciu, więc zarówno omyłkowo, jak i intencjonalnie, możemy wykonać wielokrotne naświetlenie tej samej klatki. Na błonie typu 120, mamy możliwość wykonania ośmiu zdjęć w formacie 6x9. Dla tych, którzy chcą dokładnie poznać tę procedurę, polecam użycie wyszukiwarki YouTube, wpisując frazę "Kodak No.2 Folding Autographic Brownie"- tam można znaleźć sporo filmów pokazujących dokładnie całą procedurę, która jest naprawdę, dziecinnie prosta, jedynie wymaga trochę uwagi. Sam chciałbym skupić się, na osobistych wrażeniach.

Biorąc do ręki, ten mały, mieszkowy aparat, trzymamy w ręku piękny przedmiot, w którym zawarta jest ponad stuletnia historia tego typu urządzeń. Mosiężne szyldziki migawki i przysłony obiektywu, swoim wyglądem wyraźnie tkwią jeszcze w stylistyce poprzedniego, czyli XIX stulecia. Aparat jest lekki, ale kadrowanie, za pomocą maleńkiego, lustrzanego wizjerka, wymaga dużej wprawy. Ostrzenie, bez dalmierza, na podstawie ustalonych, na specjalnej skali, "ząbków", również nie jest zbyt wygodne, ale istnieje szansa ustawienia ostrości dokładniej, niż w aparatach ze stałą nastawą. Próbując fotografować bardziej wymagające sceny, proponuję używanie statywu, przysłon o wartościach od 22 do 64 i długich czasów naświetlenia, co pozwoli na uzyskanie dużej głębi ostrości. Fotografowanie z ręki - wyłącznie przy bardzo dobrych warunkach oświetleniowych, lub na błonach o wysokiej czułości. Obiektyw, oczywiście jest niepowlekany i nie ma specjalnych warstw przeciwodblaskowych, co należy uwzględniać, fotografując pod światło. W przeciwnym razie, odblaski i flary mogą objąć dużą część kadru.

Do dzisiaj, moim Kodakiem No. 2 Folding Autographic Brownie użyłem dwie rolki błon - pierwsza, to materiał Rollei RPX 400, drugi Fomapan 200. Pierwsza rolka Rollei RPX 400, została naświetlona prawidłowo. Uzyskane efekty nie zachwyciły mnie, ale były zgodne z oczekiwaniami - stary, prosty obiektyw, nie jest kontrastowy, nie można się niczego więcej spodziewać. Eksperymentując, robiłem specjalnie zdjęcia pod słońce - zasłonięte przez główny motyw zdjęcia. Flary, nie okazały się "mordercze" - efekt jest bardzo przyjemny. Obiektyw ładnie rysuje. Zdjęcia nim wykonane, mają klasyczny "look", trudny do podrobienia przez współczesną optykę. Rolka Fomapanu 200 okazała się częściowo porażką. Zdjęcia były niedoświetlone i wymagały zdecydowanej edycji w programie graficznym, żeby w ogóle można było je pokazać. Podejrzewam mój błąd, przy ustawianiu parametrów. Ale, że popełniłem ten sam błąd, dla całej rolki? Niektóre zdjęcia, na niej wykonane, dzieli kilka dni. Trudno się spodziewać powtórzenia tego samego błędu! Dzisiaj już wiem, że należy unikać tego materiału - niestety, mam jeszcze kilka rolek w szufladzie... Ale sam aparat, śliczny Kodak No. 2 Folding Autographic Brownie, na pewno, jest wart, by do niego wracać.

Poniżej:

  • dwa zdjęcia mojego Kodaka No. 2 Folding Autographic Brownie
  • widok tylnej ścianki z widocznym, otwieranym okienkiem i rysikiem, do zapisywania informacji
  • widok tylnej ścianki z otwartym okienkiem i rysikiem leżącym obok aparatu
  • przykładowe dwa, eksperymentalne zdjęcia, wykonane pod słońce, na negatywie Rollei RPX 400
  • wideo ze wszystkimi dotychczasowymi zdjęciami, wykonanymi aparatem Kodak No. 2 Folding Autographic Brownie




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy Smena 8, to "s**t camera"?

Na fejsbukowych forach i grupach, poświęconych fotografii analogowej, spotykam częste opinie, że radzieckie aparaty fotograficzne, Lubitel , Zenit , a w szczególności Smena , są nic nie wartym złomem i nie należy w ogóle brać ich pod uwagę w wyborze sprzętu do fotografii na filmie. Czy to prawda? Co ja o tym sądzę? Przede wszystkim, najpierw, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zająć się fotografią na filmie, powinniśmy wiedzieć, czego szukamy w tej dziedzinie. Mój wybór jest prosty: nie zamierzam robić zdjęć najlepszych na świecie, nie zamierzam równać się z fotograficznymi sławami, chcę robić swoje zdjęcia, po swojemu , chcę bawić się fotografią, podobnie, jak bawiłem się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, próbując, najlepiej jak potrafię, przekazać emocje i treści, które ważne są, dla mnie, dzisiaj . Radzieckie aparaty fotograficzne, były nieodłączną częścią tamtej rzeczywistości. Dla niektórych z nas, w biednych czasach Żelaznej Kurtyny, radziecki aparat Zenit , był szcz

Rolleiflex!!! Czyli: My TLR Story #10

Kultowy aparat w moich rękach! Moim marzeniem, było móc robić zdjęcia tym aparatem, albo którymś modelem z tej wytwórni. Zawsze aparaty Rolleiflex i Rolleicord , były poza moim zasięgiem. Kilka tygodni temu, pojawiła się możliwość długoterminowego wypożyczenia przedwojennego Rolleiflexa . To Rolleiflex Automat 6x6 - Model RF 111A z obiektywem Carl Zeiss Jena Tessar 3.5/75 ( Rolleiflex Automat Model 2 i tutaj ) z 1938 roku!  Aparat, pomimo słusznego wieku, jest w pięknym stanie i w stu procentach sprawny! Ma również piękny, skórzany futerał. Praca Rolleiflexem , jest bardzo przyjemna - matówkowy wizjer z prowadnicami, jest jasny, chociaż lupa mogłaby być większa, w powojennych modelach to poprawiono, ale ustawianie ostrości bardziej zależy od wzroku fotografa i każda osoba używająca okularów , jak ja, może mieć z tym kłopot.  Ustawianie czasów otwarcia migawki i przysłony realizowane jest dwoma pokrętłami po bokach obiektywów, a wartości ustawionych parametrów widać w okienku od

Forsowanie Fomapan 400@3200

Niedawno, na pewnej fejsbukowej grupie ujawniłem, że zamierzam naświetlić film negatywowy Fomapan 400 , jako czulszy o trzy działki, czyli na ISO 3200 a następnie, wywołać go forsownie do ISO 3200 w wywoływaczu typu Fomadon R09 . Zaraz podniosły się głosy, że: Po pierwsze, Fomapan 400 , nie nadaje się do forsowania. Ciekawe, dlaczego? Odpowiedzi brak! Po drugie, że efekty będą fatalne, że zadymienie, że ziarno, ale brak odnośników do przykładów... Nikt nie podał przykładów owego fatalnego efektu, za to jeden z kolegów, przysłał mi prywatnie link do swojego folderu z tak naświetlonymi i wywołanymi zdjęciami - zastrzegając, że ziarno duże i że nie bardzo podoba mu się rezultat. Mnie jego zdjęcia się bardzo spodobały, więc postanowiłem powtórzyć jego procedurę. Jako uwagę główną, trzeba podać, że puryści uważają wywołanie forsowne za błąd! Według zasad rzemiosła, bo nie sztuki (!!!), negatyw należy naświetlić nominalnie, lub lekko (o pół działki?) prześwietlić i wywołać zgodnie z zalec